Kielczanie w ostatnich pięciu meczach zdobyli zaledwie trzy punkty. Widzew po tym zwycięstwie odskoczył Koronie już na siedem „oczek”.
Mimo gry w przewadze od 64. minuty oraz wielu sytuacji jakie miała Korona, niestety nie udało się zdobyć w meczu z Widzewem choćby punktu.
– Od początku meczu realizowaliśmy świetnie swoje zadania. Chcieliśmy zagrać wysokim pressingiem, a w momencie posiadania stwarzać sytuacje poprzez grę kombinacyjną. Mieliśmy swoje okazje, ale zabrakło tej soli, czyli skuteczności. Zostawię dla siebie w szatni to, co powiedziałem drużynie w szatni. Mimo porażki jestem dumny z chłopaków, z tego jak walczyli. Mamy potencjał i pomysł na grę. Trudno jest coś powiedzieć po takim spotkaniu. Pamiętajmy, że liga jest długa i musimy kontynuować nasze założenia i iść do celu, jaki sobie obraliśmy. Jest w nas złość i smutek, ale myślę, że możemy wyjść z szatni z podniesioną głowa, bo walczyliśmy ambitnie – ocenił Dominik Nowak, trener Korony.
Rywale byli w tym spotkaniu bardzo pragmatyczni – oddali na bramkę Korony bardzo niewiele celnych strzałów, jednak jeden z nich zdołali zamienić na gola.
– Jeśli się wygrywa tak prestiżowy mecz, to radość jest ogromna. Najbardziej cieszę się z tego, że grając w dziesiątkę ponad 30 minut, potrafiliśmy świetnie bronić i stanowić monolit. Możemy teraz wrócić do Łodzi i przygotowywać się do kolejnego spotkania – powiedział po meczu Janusz Niedźwiedź, szkoleniowiec Widzewa Łódź.
Kilka sytuacji do zdobycia gola miał w meczu z Widzewem kapitan, Piotr Malarczyk, jednak ostatecznie ani jemu, ani żadnemu z kolegów z drużyny nie udało się zdobyć gola.
– Bardzo dziękuje kibicom, którzy tak licznie przyszli i nas wspierali. Pod względem otoczki to był fajny mecz. Było widać, że to nas niesie. Uważam, że zagraliśmy dobry mecz przez większość jego czasu, ale to Widzew oddał jeden strzał i z tego padł gol. Na początku praktycznie nie schodziliśmy z połowy Widzewa. Brakło trochę spokoju i wyrachowania, aby zdobyć gola. Takie momenty przewagi musimy dokumentować. Zachowujemy spokój, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że taki moment może przyjść. Nie da się wszystkiego wygrywać. Jeśli podtrzymamy taką jakość w kolejnych pojedynkach, to nieważne kto przyjedzie, to nie będzie na nas mocnych – powiedział po meczu Piotr Malarczyk, obrońca Korony.
Po prawej stronie boiska bardzo dobrze spisywał się Jacek Podgórski. Obrońca Korony raz po raz popisywał się świetnymi rajdami, jednak mimo to, tak jak cały zespół nie może być w pełni szczęśliwy po tym meczu.
– Zagraliśmy solidne spotkanie, ale zabrakło najważniejszego, czyli goli. Jest w nas sportowa złość. Czuliśmy, ze przeważamy, ale piłka nie chciała wpaść. Musimy się pozbierać i za tydzień w Polkowicach zdobyć trzy punkty. Sporo było strzałów niecelnych i na pewno musimy to poprawić. W szatni nie ma niepokoju, gdyż znamy swoją wartość. Nie brakło nam jakości i jeśli dołożymy skuteczność, to na pewno zaczniemy wygrywać. Dobrze się czułem w tym meczu, niedawno urodziło mi się dziecko i myślę, że w kolejnych meczach mogę być kluczowym zawodnikiem w drużynie – podsumował spotkanie Jacek Podgórski, pomocnik Korony.
Sporo pracy miał w tym spotkaniu bramkarz Widzewa, Jakub Wrąbel, który kilkukrotnie zapobiegł utracie gola przez Widzew.
– Był to trudny mecz. Korona mocno ruszyła na nas od początku. Ale dobrze graliśmy w obronie. Zdobyliśmy gola w końcówce pierwszej połowy i udało się ostatecznie wygrać. To trafienie trochę ustawiło mecz. Mogliśmy się później skupić bardziej na defensywie. Zostawiliśmy dużo zdrowia. To, że wygraliśmy na terenie wicelidera, jest na pewno powodem do zachwytu – ocenił Jakub Wrąbel, bramkarz Widzewa.
W 14. kolejce Korona zagra na wyjeździe z Górnikiem Polkowice. Ten mecz odbędzie się w sobotę (23 października) o godzinie 12.40.