Mirosław Bieliński zadebiutował w roli dobrego wojaka. Za nami pierwsza w tym sezonie premiera Teatru TeTaTeT. Był to monodram „Nazywam się Szwejk. Józef Szwejk”.
Przedstawienie trwało prawie półtorej godziny. Obecny cały czas na scenie Mirosław Biliński grał nie tylko tytułowego Szwejka, ale przy okazji zaprezentował cały wachlarz postaci, różnorodnych osobowości, które jego bohater spotkał na swoje drodze życiowej.
Zmęczony, ale szczęśliwy
Po zejściu ze sceny aktor nie krył, że jest zmęczony.
– Zmęczony ale szczęśliwy. Wprawdzie myślałem, że będą bardziej żywiołowe reakcje, ale zawsze ta publiczność premierowa jest bardziej stonowana. Natomiast głosy, które teraz słyszę, świadczą o tym, że chyba udało się tego nie zepsuć – żartował.
Na spektaklu śmiał się także reżyser, Sławomir Gaudyna.
– Śmiałem się, bo Mirek powymyślał tam parę śmiesznych rzeczy, wiec było sympatycznie. Ale to trzeba publiczności zapytać, bo jak ja powiem, że mi się podobało, to trochę głupio zabrzmi. Ale myślę, że było w porządku, z tego co widziałem, publiczności też się podobało, to czego chcieć więcej – stwierdził.
A widzowie chwalili spektakl. – Bardzo mi się podobał, jestem zachwycona. Mirosław Bieliński jako Szwejk był wspaniały, po prostu wspaniały. Mówiąc krótko: jestem zakochana – powiedziała jedna w pań.
Aktorka Anna Iwasiuta również komplementowała „Szwejka”.
– Kawał przepięknej roboty, to jest monodram naprawdę świetnie zrobiony, nie jestem zdziwiona. Ten Szwejk Mirka jest wielobarwny, bardzo ludzki, i myślę, że to jest największy walor tego spektaklu – stwierdziła.
Szwejk był Szwejkiem
– Szwejk był Szwejkiem – oceniła Anna Kibortt, wiceprzewodnicząca kieleckiej rady miasta.
– Nie mogę wyjść z podziwu dla pana Mirosława, bo monodramy mnie zawsze zwalają z nóg. A ten był niesamowity. Cała ta rola, a właściwie kilka ról, bo naśladował wielu oficerów i podoficerów armii cesarskiej. Naprawdę kunszt na najwyższym poziomie i miła rozrywka, choć nie pozbawiona refleksji – podkreśliła.- Te sentencje wygłaszane przez Szwejka powodują, że można się nad tym zastanowić. Samo podsumowanie dotyczące wojny, ludzi, jest czymś ważnym, wyniesionym z teatralnej sali na później – dodała.
Spektakl o Szwejku swoją obecnością uświetnili członkowie działającego w Kielcach od niemal 15 lat Stowarzyszenia Miłośników Szwejka i Sztuk Wszelakich. Jego prezes, Józef Modła, wyraził radość, że doszło do tego spotkania:
– Ważne jest, że my jako miasto Kielce promujemy ideę pokoju, bo tak trzeba postrzegać Szwejka. Mimo, że w tym spektaklu mówi się o wojnie, to Szwejk jest przeciwny wojnie, a skoro tak, to nie mogło zabraknąć tu nas – wyjaśnił.
Powtórka 10 października
Poproszony o ocenę monodramu z Mirosławem Bielińskim w tytułowej roli, opowiedział:
– Doskonały wojak Szwejk. My znamy prawie każdą literę tej książki na pamięć, i jeżeli aktor to przerobił na taki monodram, i nie potknął się ani razu, to to jest mistrzostwo – podkreślił.
Bractwo szwejkowe miało dla aktora upominki, wśród nich reprint pierwszego wydania powieści o przygodach dobrego wojaka Szwejka. Książka po raz pierwszy została wydana w 1921 roku.
Kolejna okazja, żeby zobaczyć spektakl w niedzielę 10 października, na Małej Scenie Kieleckiego Centrum Kultury.