Czy sztandarowy program rządu Rodzina 500 plus to – jak często twierdzili przedstawiciele opozycji – patologia, rozdawnictwo, wyrzucanie publicznych pieniędzy w błoto i kupowanie wyborców, czy też – co pokazały ostatnio badania ekonomisty Jana Gromadzkiego ze Szkoły Głównej Handlowej – spełniający swoją rolę projekt, który przyczynił się do likwidacji ubóstwa w Polsce?
O społecznym i gospodarczym znaczeniu programu dyskutowali goście Studia Politycznego Radia Kielce.
Artur Gierada z Platformy Obywatelskiej powiedział, że nie wszyscy przedstawiciele opozycji krytykują program. Zaznaczył jednak, że nie spełnił on swojej podstawowej roli, bowiem nie przyczynił się do wzrostu dzietności w Polsce.
– Nie znam ani jednego posła PO, który głosowałby przeciwko 500 plus, co więcej dzięki postulatom Platformy ten program został rozszerzony na pierwsze dziecko – stwierdził.
Artur Gierada przyznał jednak, że w 2015 roku ówczesna premier Ewa Kopacz twierdziła, że pieniędzy w budżecie państwa na realizację projektu nie będzie.
Działacz PO wyraził opinię, że program Rodzina 500 plus nie zdał egzaminu ze swojej roli prodemograficznej, ponieważ obywatele nie decydują się na posiadanie dzieci tylko dlatego, że otrzymają 500 zł.
– Woleliby na pewno mieć mieszkanie – podkreślił. – Jak wiemy – miało być milion mieszkań, a jest „mieszkanie za milion„. Ludzie woleliby mieć łatwy dostęp do żłobków i przedszkoli, których dużo powstało jeszcze za rządów Platformy Obywatelskiej, woleliby pomoc w wychowywaniu dzieci, którą my wprowadziliśmy w postaci dopłaty dla niani, a obecny rząd ją zlikwidował – powiedział.
Artur Gierada przyznał jednak, że program 500 plus jest pomocą socjalną, ale poprzez szalejącą inflację ta realna pomoc jest mniejsza. Polityk poinformował jednocześnie, że jego ugrupowanie, jeśli przejmie władzę w kraju, nie zlikwiduje tego programu.
Andrzej Pruś, przewodniczący świętokrzyskiego sejmiku wyraził ubolewanie nad głoszonymi przez szefa PO Donalda Tuska stwierdzeniami, że to jego ugrupowanie chciało wprowadzić taką pomoc dla Polaków.
– Polacy to nie jest głupi naród i doskonale pamiętają, co kilka lat temu mówili politycy Platformy Obywatelskiej – „piniędzy ni ma i nie będzie”. Okazało się, że pieniądze są, Polska jest dobrze zarządzana i może być bogatym i dostatnim krajem – podkreślił polityk Prawa i Sprawiedliwości.
Wszystkie europejskie kraje zmagają się wciąż z problemem pandemii, ale wśród unijnych państw, nasz kraj ma najwyżej prognozowany wzrost PKB – dodał. Andrzej Pruś zaznaczył, że na demograficzny efekt programu 500 plus trzeba poczekać kilka lat, bo takie też są jego założenia.
– Program Rodzina 500 plus pozwolił wyciągnąć ze skrajnego ubóstwa ogromną rzeszę dzieci, bo do nich był adresowany, i do ich rodziców. Natomiast drugi aspekt, niezwykle ważny, to aspekt ekonomiczny. W ciągu pięciu lat realizacji programu na rynek trafiło ponad 140 mld zł. Te pieniądze nie były „przejadane”, jak się niektórzy obawiali, przez patologiczne rodziny trzymające się bezrobocia, ale poprawiły sytuację socjalną wszystkich rodzin i pomogły polskiej gospodarce – powiedział.
Andrzej Pruś zaznaczył jednocześnie, że dalsze modyfikacje programu są jak najbardziej brane pod uwagę.
Łukasz Wilczyński z kolei stwierdził, że analizy ekonomisty Jana Gromadzkiego są realne i obalają sporo mitów, głoszonych przez część opozycji. Polityk Konfederacji, posługując się metaforą, powiedział jednak, że program 500 plus jest łomem, otwierającym drzwi zamiast precyzyjnego klucza. Tym kluczem natomiast jest propozycja jego ugrupowania, czyli ulga podatkowa dla rodzin.
– Ulga powinna obejmować artykuły dla dzieci, turystykę rodzinną, artykuły szkolne. Dzięki temu nie będzie zabierało się pieniędzy jednym obywatelom, by je rozdać innym. Realnie w kieszeni rodzin mogłoby pozostać wówczas nawet tysiąc złotych plus, a nie 500 plus – wyjaśnił.
Michał Godowski z Polskiego Stronnictwa Ludowego stwierdził, że program Rodzina 500 plus jest potrzebny, a jego założenia pierwotne są zasadne i były od początku popierane w sejmie przez PSL, jako jedyny klub opozycyjny.
– Pomoc finansowa, która trafia dzięki temu do polskich rodzin, wspiera je w codziennym życiu – zaznaczył działacz.
Dodał jednak, że program ma też mankamenty, a jednym z największych jest pozostawanie w domach kobiet, które rezygnują z pracy zawodowej. Druga bolączka, to brak wzrostu demograficznego, mimo, że był zakładany w projekcie rządowym. Michał Godowski stwierdził też, że sztandarowy program rządu przykrywa jego porażki, na przykład niezrealizowany projekt łatwiejszej dostępności mieszkań dla obywateli. 500 plus – dodał – pochodzi z budżetu państwa, czyli z naszych, podatników portfeli.
Artur Pejas z Nowej Lewicy stwierdził, że program 500 plus spełnił swoją rolę, przyczyniając się do poprawy sytuacji ekonomicznej i standardu życia polskich rodzin. Natomiast nie udało się zrealizować drugiego założenia, jakim jest zwiększenie dzietności. Artur Pejas podkreślił też, że, według danych GUS – odsetek osób po 65. roku życia, które dotknięte są ubóstwem zwiększył się z 12 do 18 proc. Jak stwierdził, jest to skutek nieprzemyślanych i nietrafionych inwestycji rządowych, m.in. Centralnego Portu Lotniczego, na który wydano już mnóstwo pieniędzy, a budowa jeszcze się nie zaczęła, czy też inwestycji w stoczniach i w elektrowni w Ostrołęce. Konsekwencją tych decyzji jest też duża inflacja – dodał działacz Nowej Lewicy.