– Stefan Żeromski rozsławił naszą ziemię, ale Żeromszczyznę rozsławiła Barbara Wachowicz. Zapomnianą wioseczkę pokazała w tak serdeczny sposób, że czytelnicy książki „Ciebie jedną kocham” zaczęli tu przyjeżdżać – mówi Kazimiera Zapałowa, twórczyni i opiekunka Dworku Stefana Żeromskiego w Ciekotach.
Fioletowa dama, jak bywa określana Barbara Wachowicz, nie tylko sprawiła, że o gminie Masłów stało się głośno w całej Polsce, ale też zmieniła życie jej mieszkańców.
Kto poetę chce zrozumieć, musi pójść w kraj poety”
– pisał Johann Wolfgang Goethe. Te słowa w pełni oddają warsztat pracy Barbary Wachowicz, która pisząc o wielkich Polakach, przemierzała całą Polskę odwiedzając ważne dla nich strony.
Nic więc dziwnego, że kiedy zaczynała pracę nad książką poświęconą Stefanowi Żeromskiemu, swoje kroki skierowała do Kielc, do Muzeum Lat Szkolnych Stefana Żeromskiego.
– Zaczęłam w nim pracę we wrześniu 1967 roku, a w następnym roku poznałam Barbarę – wspomina Kazimiera Zapałowa, która była kustoszem tej placówki, jak sama mówi, przez cale swoje zawodowe życie, w latach 1967-2003. – Zatelefonowała do mnie pani kustosz Aleksandra Dobrowolska z Muzeum Świętokrzyskiego i mówi do mnie: pani Kaziu, dotrze do pani dziennikarka, literatka warszawska, Barbara Wachowicz. Ona pisała książki o Sienkiewiczu, Mickiewiczu, a teraz ma zamiar pisać książkę o Żeromskim. Proszę jej pokazać ekspozycję, wprowadzić w temat.
Kontrowersyjny pomysł
Zgodnie z zapowiedzią pisarka pojawiła się w muzeum. Już wtedy Barbara Wachowicz była odziana w kolor, który był jej znakiem rozpoznawczym.
– Przyszła. Śliczna, młoda, bo Basia miała wtedy około 30 lat, blond włosy, już w fioletach, choć kiedyś opowiadała mi, że wcześniej miała okres niebiesko-szafirowy – zaznacza.
– Obejrzała ekspozycję, poprosiła mnie o wskazanie osób, z którymi mogłaby tu, na Kielecczyźnie, porozmawiać. Pamiętam, że powiedziałam jej o żyjącym jeszcze wówczas Edmundzie Massalskim, byłym dyrektorze muzeum, przyrodniku i człowieku wielkich zasług dla naszego regionu, podałam kontakt do Świętosława Krawczyńskiego – poety, pisarza, regionalisty, z wykształcenia prawnika, opowiedziałam o Tadeuszu Przypkowskim. Ona skrupulatnie ta nazwiska i kontakty notowała. Tak wyglądało nasze pierwsze spotkanie. A samo muzeum bardzo jej się spodobało. Na dodatek utrafiłam z kolorami, bo wtedy w wazonach stały irysy – śmieje się Kazimiera Zapałowa.
Barbara Wachowicz napisała reportaże, opowieści i gawędy o życiu, twórczości, miłościach i tajemnicach Stefana Żeromskiego, Henryka Sienkiewicza, Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego i Tadeusza Kościuszki / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
Barbara Wachowicz zapowiedziała, że chce pisać książkę nie o samym Stefanie Żeromskim, ale o ziemi Żeromskiego. Niespodziewanie pomysł stworzenia publikacji wzbudził kontrowersje.
– Zaczęły chodzić słuchy, że tak, jak napisała „Marie jego życia” o Henryku Sienkiewiczu, tak teraz będzie pisać o kobietach Stefana Żeromskiego, co nie wszystkim się podobało i nawet wiem, że pani Monika Żeromska – córka pisarza, czyniła jakieś protesty warszawskie. Dopiero jak jej wyjaśniono o czym ta książka ma być, przycichła, ale zachowała dystans względem Barbary, nie chciała jej pomagać. Ich relacje były złe, albo nawet żadne – zauważa Kazimiera Zapałowa.
„Zwykli ludzie stali się w swoim środowisku niezwykli”
W 1974 roku premierę miał film dokumentalny pod tytułem „Krajobrazy Żeromskiego” według scenariusza Barbary Wachowicz i w reżyserii Stanisława Grabowskiego. Była to wędrówka z kamerą szlakiem miejsc związanych z młodością twórcy „Przedwiośnia”.
– Prapremierę tego filmu zorganizowałam w ramach Muzealnych Dni Żeromskiego – dodaje Kazimiera Zapałowa. – Wtedy poznałam Ziuka, jej męża, który też obdarzył nas, naszą ziemię, sympatią. A jeśli chodzi o relacje, moje i Barbary, to przyjaźń między nami rodziła się latami.
W 1979 roku światło dzienne ujrzała kanoniczna dziś książka Barbary Wachowicz „Ciebie jedną kocham”, później wielokrotnie wznawiana.
– To było duże wydarzenie w Kielcach i w regionie. Moim zdaniem Basia w tej książce odkryła ludzi ziemi Żeromskiego, pokazała mieszańców Ciekot i okolicy, nobilitowała to miejsce swoimi ładnymi, często wzruszającymi tekstami, spowodowała, że zwykli ludzie stali się w swoim środowisku niezwykli – podkreśla Kazimiera Zapałowa.
Przedstawiła osoby, które znały, pamiętały Żeromskiego, ale także te, które opisywały co się działo na Żeromszczyźnie, kiedy już dworu nie było. Zestawiła świat z dzieł pisarza z rzeczywistością przepuszczony przez swoją wrażliwość. Nic więc dziwnego, że publikacja nie tylko zyskała akceptację mieszkańców Żeromszczyzny, ale też zebrała dobre recenzje w Warszawie.
„Nie opisuje historii, ale ją przeżywa”
Krzysztof Teodor Tepitz, dziennikarz, krytyk, publicysta napisał:
Autorka przez długie lata specjalizowała się w pisaniu o miłości […] I oto obecnie postanowiła skierować wszystkie środki tego warsztatu w stronę miłości abstrakcyjnej, jaką jest miłość do ziemi, do kawałka kraju w okolicy Gór Świętokrzyskich […] Historia pejzażu idzie więc w głąb, w ludzi, w ich dzieje i zaczyna się nieomal wierzyć, ze patrząc na tutejsze lasy i pola, rodzi się szczególniejszy gatunek ludzi – solidniejszych, prostszych, głębszych.
Z kolei Dionizy Sidorski w „Kontrastach”, czasopiśmie ukazujące się w Białymstoku, stwierdził:
Barbara Wachowicz nie opisuje historii, ale ją przeżywa, z takim samym przejęciem i emocjonalnym natężeniem jak dzień dzisiejszy […] Podobną postawę wobec czasu minionego prezentują bohaterowie książki i w tym tkwi tajemnica powodzenia „Ciebie jedną kocham” […] Opowieść Barbary Wachowicz mówi nam o Żeromskim więcej niż opasłe tomy teoretycznych rozpraw naukowych”.
Pisarka w Ciekotach i okolicy była serdecznie goszczona, przyjmowana. Z bohaterami swojej książki nawiązała więzi, z niektórymi szczególnie mocne. Jedną z takich osób była Zofia Krogulec, która wówczas kierowała małą szkołą w Mąchocicach Zagórnych.
Tomasz Lato, obecnie wójt gminy Masłów, wcześniej nauczyciel w szkole w Mąchcicach-Scholasterii, a także jej dyrektor, przypomina, że również dzieci były bohaterami „Ciebie jedną kocham”.
„Szkoła nasza przypomina ubogą chatę wiejską”
– W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku Basia pojawiła się w szkole dawnej, drewnianej i nagrywała rozmowy z dziećmi, szczególnie prosząc je, by opowiedziały, co mama, tata, dziadkowie przekazali im jeśli chodzi o osobę Stefana Żeromskiego. Odwołując się w „Dzienników” Żeromskiego, stworzyła dzienniki wspomnień uczniów tej szkoły. Basia pokochała to miejsce. Zaprzyjaźniła się z dyrektor Zofią Krogulec – podkreśla.
Budynek szkoły pozostawiał wiele do życzenia. Sama Zofia Krogulec pisała:
Praca w szkole i w tym środowisku nie jest łatwa. Szkoła nasza przypomina ubogą chatę wiejską. Nie posiada prawie zupełnie żadnych pomocy naukowych, a nasza uboga biblioteka dysponuje znikomą liczbą lektur. Najtrudniejszym okresem do przetrwania jest zima. Mróz nigdy nie schodzi z okien. Temperatura w klasach wynosi 0 stopni Celsjusza, a w dni wielkich mrozów spada tak, że woda stojąca przy piecu jest zamarznięta. Nieprawdopodobne lecz prawdziwe. Dzieci […] nie zdejmują nawet rękawic. Patrząc na te dzieci, żal chwyta człowieka za serce”.
– Barbara Wachowicz nie pozostała obojętna na te problemy. Zaczęła drążyć sprawę szkoły – mówi Kazimiera Zapałowa. – Moda na „tysiąclatki” dawno już minęła, ale ona znalazła sprzymierzeńców. Dobrym duchem całej sprawy był Stanisław Mijas, wówczas znacząca postać w kieleckim dziennikarstwie. Zawiązał się Społeczny Komitet Budowy Szkoły.
Nauka z widokiem na „górę domową”
Tomasz Lato mówi, że Barbara Wachowicz wymyśliła, by połączyć dwie koncepcje i wybudować szkołę-pomnik.
– Pomysł podchwyciły ówczesne władze gminy. Szukano miejsca na ten pomnik. Mieszkańcy Mąchocic-Scholasterii bardzo chętnie przekazywali na ten cel swoje grunty za symboliczną opłatą. Powstał projekt, wówczas ponadczasowy. Jego kształt nawiązywał do góralskich kształtów: czerwony spadzisty dach, atrakcyjna kubatura z pomieszczeniami na schronisko młodzieżowe, z pięknymi widokami na „górę domową” Żeromskiego, czyli na Radostową – podkreśla.
Budynek powstał w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Otwarcie szkoły nastąpiło w 1987 roku, a na uroczystości nie mogło zabraknąć Barbary Wachowicz.
– Szkoła nosi imię Stefana Żeromskiego i stała się pomnikiem poświęconym Stefanowi Żeromskiemu – relacjonuje Tomasz Lato.
Wojciech Purtak, dyrektor Centrum Edukacji i Kultury „Szklany Dom” w Ciekotach, podkreśla, że w ten sposób pisarka niejako wypełniła testament Żeromskiego.
– Stefan Żeromski chciał objąć posadę nauczyciela w Świętokrzyskiem, ale nie dane mu było. Pisał: „gdyby tam stanęły szkoły, gdybym mógł tam osiąść, ale tam żadnych szkół nie ma”. Potem życie zweryfikowało jego plany, ale nowa szkoła była potrzebna i mieszkańcy w końcu jej się doczekali – zaznacza.
Dzieło życia
Fioletowa dama, jak bywa określana Barbara Wachowicz, wymyśliła, aby połączyć dwie koncepcje i wybudować w Mąchocicach-Scholasterii szkołę-pomnik. Placówka otwarta w 1987 roku nosi imię Stefana Żeromskiego / Fot. Wiktor Taszłow – Radio Kielce
To było ważne miejsce także dla Barbary Wachowicz. Kazimiera Zapała co do tego nie ma żadnych wątpliwości.
– Mówiła, że to jest najwspanialsze dzieło jej życia. Była z tej szkoły-pomnika bardzo dumna, dbała o nią, przywoziła książki do biblioteki – podkreśla.
Pierwszym dyrektorem placówki został Franciszek Domagała. Tomasz Lato wówczas pracował jako nauczyciel. Kierownictwo objął dopiero w 1993 roku, ale Barbarę Wachowicz poznał wcześniej, w zupełnie innych okolicznościach.
– To był całkowity przypadek – śmieje się. – Spotkaliśmy się na Żeromszczyźnie. Razem z uczniami sprzątaliśmy teren wokół tablicy upamiętniającej Stefana Żeromskiego i wtedy pojawiła się fioletowa postać. Skojarzyłem kim jest ta osoba, znałem ją z fotografii. To było nasze pierwsze spotkanie. A potem snuliśmy razem wiele planów. Była z nami podczas działań związanych z budową hali sportowej, wpierała, otwierała wiele drzwi w Warszawie i nie tylko.
Szkoła w Mąchocicach-Scholasterii stała się kulturalnym centrum gminy. Tu Barbara Wachowicz organizowała spotkania, przejeżdżali badacze życia i twórczości Stefana Żeromskiego.
Marzenia o dworku Żeromskiego
Zaczęły się jednak pojawiać marzenia o tym, by na Żeromszczyźnie znów stanął dworek. Oryginalny budynek, w którym mieszkała rodzina Stefana Żeromskiego uległ całkowitemu spaleniu w 1900 roku.
– Tak sobie marzyłyśmy, zastanawiałyśmy się, czy uda się stworzyć coś trwałego na Żeromszczyźnie – wspomina Kazimiera Zapałowa. – Pamiętam, jak mówiła, że starała się zainteresować filmowców, żeby wybudowali dworek, obiekt filmowy, który później można by było wykorzystać na cele muzealne. Ale to były tylko marzenia. Nic z ich nie wyszło.
Na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku ostatni właściciele ziemi w Ciekotach – rodzina Rostkowskich – przekazali teren ówczesnym władzom regionu. Przez kolejne dziesięciolecia Żeromszczyzna była miejscem działań kieleckiej chorągwi Związku Harcerstwa Polskiego imienia Stefana Żeromskiego.
– Wtedy powstała wiata, amfiteatr, miejsce ogniskowe, teren został ogrodzony – wymienia Kazimiera Zapałowa. – Po przemianie ustrojowej gmina zwróciła się do chorągwi o podatki, a ponieważ ta nie miała pieniędzy, teren przejęła gmina. Staw, również odnowiony przez harcerzy, był wykorzystywany jako kąpielisko, a amfiteatr stał się miejscem gminnych imprez. To co się tu działo, sprawiało, że Barbara Wachowicz ostro reagowała.
Kazimiera Zapałowa wspólnie z Barbarą Wachowicz były orędowniczkami odbudowania dworu Stefana Żeromskiego.
Barbara Wachowicz była orędowniczką odbudowania dworu Stefana Żeromskiego. Na zdjęciu Centrum Edukacji i Kultury „Szklany Dom” w Ciekotach / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
Nie ma rzeczy niemożliwych!
– Ten pomysł wydawał się niemożliwy do zrealizowania – przyznaje Tomasz Lato. – Bo sprawy kultury, historii w zetknięciu z problem chociażby budowy dróg, choć ważne, są trudniejsze do przeforsowania w decyzyjnych gremiach.
Podjęto jednak próbę. Poszukiwaniem środków finansowych zajęli się: nieżyjący już wójt Masłowa Włodzimierz Korona, Tomasz Lato – wówczas dyrektor szkoły, Kazimiera Zapałowa i oczywiście Barbara Wachowicz.
– Basia odegrała wielką rolę, bo cały czas nas dopingowała, pomagały nam jej kontakty z ówczesną władzą, w ministerstwie kultury i dziedzictwa narodowego – zaznacza Tomasz Lato.
Zielone światło dały pieniądze pozyskane w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Świętokrzyskiego na projekt o nazwie: „Dworek Stefana Żeromskiego – Szklany Dom – ikona regionu świętokrzyskiego”.
W październiku 2009 roku został wmurowany kamień węgielny, rok później obiekt oddano do użytku.
– Szklany dom był urządzony, wyposażony, a dwór był pusty. Na okoliczność otwarcia Żeromszczyzny z warszawskiego Muzeum Literatury sprowadzono wystawę objazdową, którą wcześniej zrealizowała Barbara Wachowicz – wyjaśnia Kazimiera Zapałowa.
Były różne koncepcje, jak wyposażyć wnętrze. Barbara Wachowicz sugerowała, by eksponaty wypożyczyć z muzeów. Wskazywała Muzeum-Zamek w Łańcucie i Muzeum Historyczne Miasta Stołecznego Warszawy. Po odbytej kwerendzie okazało się, że koszt 20-letniego depozytu jest zbyt wysoki. Ostatecznie aranżacją dworku zajęła się Kazimiera Zapałowa. To, co dziś podziwiamy jest efektem nie tylko jej pracy, ale także zakupionych i przekazanych przez nią i jej męża darów.
Pomysł odbudowania dworu Stefana Żeromskiego wydawał się niemożliwy do zrealizowania. Podjęto jednak próbę. W 2009 roku został wmurowany kamień węgielny, rok później obiekt oddano do użytku / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
Postać wycięta z innego świata
Barbara Wachowicz przestała interesować się dworkiem. – Bardziej skupiła się na Szklanym Domu, gdzie odbywały się spotkania z nią. Wiedziała, że ja to zrobię, coraz mniej się tym entuzjazmowała. Całość Żeromszczyzny interesowała ją bardziej – wyjaśnia Kazimiera Zapałowa.
Na Żeromszczyźnie nikt nie ma wątpliwości, że Barbara Wachowicz była osobą niezwykłą, to że ziemia Żeromskiego zmieniła swoje oblicze, też było jej zasługą.
– Zwracała uwagę na takie rzeczy, wobec których inni przechodzili obojętnie. Pokazywała je i mówiła: to ma wartość, albo to klepisko może stać się miejscem, które będzie przyciągać turystów, które może stać się wizytówka regionu – mówi Wojciech Purtak.
Dodaje, że umiała zmotywować innych, dla niej nie było rzeczy niemożliwych.
– Przyjeżdżała i nawoływała, żeby zakasywać rękawy. Mówiła: działajmy. Przez wiele osób była określana mianem kobiety-żołnierza, która nie tylko wydaje polecenia, ale też pilnuje, żeby wszystko się zgadzało. Podkreślała, że największą miłością jej życia jest Stefan Żeromski, a szkoła w Mąchocicach-Scholasterii to największe dzieło jej życia. Tak mówiła do końca – zaznacza dyrektor „Szklanego Domu”.
Jak nikt potrafiła zjednywać sobie sympatię innych, rozmawiać z ludźmi. Dzięki temu powstał film „Krajobrazy Żeromskiego”, a książka „Ciebie jedną kocham” zawiera tyle prawdziwych, pełnych emocji historii.
Łączyła ludzi poprzez działanie
W ostatniej zrealizowanej przez siebie wystawie „Reduta Żeromskiego” Barbara Wachowicz pokazała ziemię pisarza / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
– Była takim kolorowym, fioletowym ptakiem, postacią wyciętą z innego świata. Przyjeżdżała na Żeromszczyznę z ekipą telewizyjną, ustawiała przed kamerą mieszkańców w strojach ludowych, którzy nie wiedzieli co mówić, ale ona tak ich zachęcała do rozmów, że efekty były zadowalające – zauważa Wojciech Purtak.
– Potrafiła łączyć ludzi poprzez działanie. Zawsze przyjeżdżając do nas, dawała nam jakieś zadanie do wykonania – potwierdza Tomasz Lato. – To była osoba, która ciągle pracowała. Zawsze był przy niej fioletowy zeszyt, fioletowy długopis i ciągle coś notowała. Była gotowa zapisać coś, co mogłoby się jej przydać do kolejnej książki.
Do wielu działań, które realizowała, jak na przykład widowisko „Wigilie polskie”, Barbara Wachowicz angażowała mieszkańców gminy Masłów. Także w ostatniej zrealizowanej przez siebie wystawie „Reduta Żeromskiego” pokazała tę ziemię.
Na Żeromszczyznę wracała. Wojciech Purtak podkreśla, że to było jej stałe miejsce, kiedy przejeżdżała przez region.
– Pod koniec sierpnia regularnie gościła w Busku-Zdroju w sanatorium Marconi, natomiast w maju i październiku zatrzymywała się tu, gdy podróżowała do Zakopanego. Ogarniała wzrokiem to, co już udało się jej zrobić, ale snuła też plany na przyszłość. Główny jej przystanek to oczywiście szkoła w Scholasterii, ale do Ciekot też zaglądała. Tu odbyło się jej ostatnie aktywne spotkanie zawodowe, zaledwie trzy tygodnie przed śmiercią – zauważa.
Jak bohaterka jej książek
Tomasz Lato, wójt gminy Masłów, na swoim biurku w gabinecie w urzędzie gminy ma wspólne zdjęcie z „Fioletową damą”, czyli Barbarą Wachowicz / Fot. Wiktor Taszłow – Radio Kielce
To ostatnie spotkanie zostało w pamięci wójta Tomasza Laty. – Podróż wiosenna do Zakopanego – wspomina. – Spotkała się z mieszkańcami, z uczniami, przygotowując kolejne widowisko o Żeromskim, które miało mieć premierę we wrześniu, na „Imieniny Stefana”. Zmęczona. Widać było po niej, że to nie ta sama Basia, ale cały czas pracująca. W szczególny sposób przeżyliśmy tę wizytę, bo towarzyszyły jej zwiastuny, wtedy jeszcze nieodczytane, że to jest ostatnie spotkanie. Na przykład bardzo chciała usiąść przed kapliczką Matki Boskiej Zielnej i zawołała między innymi Anię Radek – jedną z bohaterek książki „Ciebie jedną kocham”, by ta śpiewała pieśni. Wyjeżdżając, żegnała się z każdym, wręcz przytulała nas, po czym wsiadła w samochód i odjechała. To była jej ostatnia podróż do Ciekot i ostatnie spotkanie z przyjaciółmi w Ciekotach.
Barbara Wachowicz zmarła 7 czerwca 2018 roku w Warszawie, ale jej przyjaciele o niej nie zapomnieli. Kazimiera Zapałowa do dziś przechowuje listy, które do siebie pisały, a Tomasz Lato na swoim biurku w gabinecie w urzędzie gminy ma zdjęcie, na którym stoi razem z „Fioletową damą”.
– Basia była prawdziwą patriotką z krwi i kości. Przez historie wielkich Polaków, bo przecież opisywała nie tylko Stefana Żeromskiego, ale też Tadeusza Kościuszkę, Henryka Sienkiewicza czy uczestniczki Powstania Warszawskiego, pokazywała umiłowanie Ojczyzny, miłość do drugiego człowieka, że mając talent, można go poświęcić dla innych ludzi, dla Polski. To była misja, którą Basia niosła aż do ostatnich dni – dodaje Tomasz Lato.
Tę misję realizowała także na Żeromszczyźnie.
Barbara Wachowicz
Urodziła się 18 maja 1937 roku w Warszawie. Pisarka, reportażystka, autorka biografii wielkich Polaków, fotografik, scenarzystka, publicystka. Absolwentka Wydziału Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego (1962 r.) i Studium Historii i Teorii Filmu Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej i Filmowej w Łodzi (1963 r.). Publikowała, między innymi recenzje filmowe i wywiady z aktorami, na łamach pism: „Ekran”, „Świat”, „Przekrój”, „Nasz Dziennik”. Autorka reportaży, opowieści i gawęd o życiu, twórczości, miłościach i tajemnicach Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Henryka Sienkiewicza, Stefana Żeromskiego, Tadeusza Kościuszki, a także o postaciach polskiego harcerstwa. Autorka scenariuszy filmowych i telewizyjnych, audycji radiowych, wystaw oraz widowisk scenicznych. Była członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i ZAiKS. Barbara Wachowicz zmarła 7 czerwca 2018 roku w Warszawie. Została pochowana w Alei Zasłużonych Cmentarza Wojskowego na Powązkach.