Z ostatnim dniem sierpnia, minął okres abolicji śmieciowej. Do wtorku mieszkańcy Kielc mieli czas na zweryfikowanie i uzupełnienie ewentualnych nieścisłości, dotyczących deklaracji odbioru odpadów.
Do końca sierpnia mieszkańcy mogli m.in. bez konsekwencji podać nowe dane dotyczące osób zamieszkujących w danym gospodarstwie. Nie wiadomo jednak, czy i jakie efekty przyniosła abolicja.
Agata Wojda, zastępca prezydenta Kielc twierdzi, na rezultaty wprowadzenia abolicji trzeba będzie jeszcze poczekać.
– Zakończył się etap weryfikacji danych podanych w deklaracjach przez mieszkańców. W zdecydowanej większości trafiły one do zarządców nieruchomości i spółdzielni mieszkaniowych, dlatego w najbliższych tygodniach będziemy wprowadzać te dane do systemu, dzięki czemu zweryfikujemy efekt abolicji – mówi.
Zastępca prezydenta przypomina, że głównym celem abolicji jest uszczelnienie systemu odbioru odpadów. Teraz funkcjonariusze Straży Miejskiej będą prowadzić wyrywkowe kontrole tego, czy dane podane przez mieszkańców są prawdziwe. Mandat za brak aktualnej deklaracji śmieciowej wynosi 500 zł.
Zdaniem Marcina Stępniewskiego, radnego z klubu Prawa i Sprawiedliwości, miasto powinno być bezwzględne wobec mieszkańców unikających opłat za śmieci. W jego ocenie efektem wprowadzenia abolicji, powinno być utrzymanie cen za odbiór odpadów komunalnych na obecnym poziomie.
– Na te 20, lub nawet 30 tys. osób, które uchylają się od opłat składają się pozostali mieszkańcy. Powinniśmy także zmniejszyć koszty funkcjonowania przedsiębiorstwa gospodarki odpadami i rozważyć zmianę systemu naliczania opłat, dzięki czemu nie byłyby konieczne podwyżki – dodaje radny.
Obecnie w systemie gospodarki odpadami zarejestrowanych jest ponad 167 tys. kielczan, podczas gdy w mieście oficjalnie zameldowanych jest około 20 tys. mieszkańców więcej.
Ostateczne efekty wprowadzenia abolicji śmieciowej i uszczelniania systemu gospodarowania odpadami mają być zaprezentowane radnym podczas październikowej lub listopadowej sesji rady miasta.