Postać Bronisława Sokołowskiego ps. Frant przypomniano podczas spotkania z cyklu „Pamięci Sandomierskich Kolumbów”.
Był on dowódcą kompanii walczącej na wzgórzach Wesołówki. Bitwy były częścią akcji „Burza”. Stoczono je 30 sierpnia 1944 roku. Bronisław Sokołowski dowodził wtedy trzema plutonami, w sumie miał pod sobą około 120 osób. Jego kompania poniosła podczas walk największe straty, była też najlepiej uzbrojona i najdłużej utrzymywała się na wzgórzach.
Jak powiedział, prowadzący spotkanie, dr Robert Piwko z kieleckiej delegatury IPN, warto po latach jeszcze raz spojrzeć na sylwetki osób, które podczas bitwy pod Pielaszowem miały większą odpowiedzialność.
– To jest potrzebne, aby zrozumieć, dlaczego takie, a nie inne decyzje podejmowano. W zgłębianiu tej wiedzy pomaga teraz większa dostępność do źródeł, do archiwów, więc opowieści i relacje można lekko tonować w oparciu o te materiały – dodał.
– Bronisław Sokołowski od 1950 do 1960 roku żył w skrajnej marginalizacji i stygmatyzacji jako człowiek, który był uczestnikiem podziemia niepodległościowego. Mimo różnych form nacisku nie uległ przedstawicielom Urzędu Bezpieczeństwa, ani administracji państwowej, pozostał wierny sobie i mimo skrajnie trudnych warunków materialnych nie ugiął się – podkreślił dr Robert Piwko.
Janusz Stasiak, zastępca burmistrza Sandomierza, powiedział, że takie seminaria są potrzebne, ponieważ o bitwie pod Pielaszowem i Wesołówką wciąż wiemy zbyt mało.
– Uczestnicy tych walk ginęli potem w wielu innych miejscach, a czasy były takie, że trudno było to udokumentować z wielu różnych względów, także politycznych, w związku z powyższym takie spotkania są na wagę złota, ponieważ przypominają naszą prawdziwą historię – stwierdził wiceburmistrz.
Spotkanie z cyklu „Pamięci Sandomierskich Kolumbów” odbyło się po raz 5. Zorganizowano je w zabytkowym ratuszu.