Kwestia obniżenia kar za nieterminowy odbiór odpadów przez firmę Eneris była kolejnym tematem spornym w trakcie czwartkowej sesji Rady Miasta Kielce.
Miejscy urzędnicy zgodzili się na obniżenie niemal o połowę kary za opóźnienia w odbiorze śmieci i przystali na sądowe mediacje z firmą Eneris, która w ubiegłym roku kilkukrotnie została ukarana za nieterminowy odbiór odpadów z kieleckich osiedli. Tylko za czas od lipca do grudnia, kary umowne wyniosły prawie 3,3 mln zł, a w samym październiku było to niemal 3 mln zł.
Taki stan rzeczy nie podoba się kieleckim radnym. Zdaniem Marcina Stępniewskiego z PiS, decyzja o obniżeniu kar jest niezrozumiała.
– Kilka mln zł kary od firmy Eneris za nieterminowy odbiór odpadów byłoby bardzo poważnym zastrzykiem pieniędzy do budżetu miasta. Pani wiceprezydent Agata Wojda przyznała, że podjęła decyzję o obniżeniu kary ze względu na kiepski materiał dowodowy. Zupełnie nie rozumiem. Uznaję tę sytuację za skrajnie korupcjogenną. Nie zarzucam nikomu tego typu czynów, natomiast mam nadzieję, że usłyszymy wyjaśnienia, skąd pojawił się taki pomysł – zaznacza.
Podobnego zdania jest radny Kamil Suchański, przewodniczący klubu Bezpartyjni i Niezależni, który podkreśla, że tworzy to niebezpieczny precedens w kontaktach pomiędzy miastem, a firmami zewnętrznymi.
– Jestem przerażony tym precedensem. To pokazuje, że niektóre firmy mogą nie traktować po partnersku miasta Kielce. W tym przypadku mamy do czynienia z wielokrotnym obniżaniem kar dla firmy Eneris – pierwsze, za październik ubiegłego roku, były wystawiane na poziomie 3 mln zł, podczas gdy w marcu tego roku zostały zredukowane do około 1,8 mln zł – dodaje.
Firma Eneris dotychczas nie zapłaciła miastu tych pieniędzy. Przedsiębiorstwo uważa, że nie wszystkie kary nałożone przez miasto są zasadne. W toku mediacji pomiędzy stronami obecnie za październik 2020 roku miasto domaga się 1,5 mln zł, a nie 3 mln zł.
Mediacje pomiędzy stronami mają odbyć się po wakacjach.