Motocrossowiec rozjeżdżał już zabytkowe grodzisko w Stradowie, z kolei miłośnicy off-roadu zniszczyli chronione prawem pola górnicze w rezerwacie Krzemionki. Sprawą zainteresowała się Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Kielcach oraz Wojewódzki Konserwator Zabytków.
Jak informowaliśmy, już w maju RDOŚ przyglądała się trasom, które bałtowska firma DLF Invest wskazała w swoim przewodniku, jako drogi do przejazdów off-roadowych. Inspektorzy instytucji zbadali też zniszczenia po czerwcowym rajdzie „Bałtowskie Bezdroża”.
Jak informuje Aldona Sobolak, dyrektor RDOŚ w Kielcach, mimo ostrzeżenia firmy przed organizacją rajdu na terenach chronionych, ta nie zmieniła swoich planów. Rozjeżdżane są tereny, gdzie występują siedliska przyrodnicze roślin i gatunków chronionych oraz obszar rezerwatu wpisanego na listę UNESCO.
Jak się okazuje, rajdy i eskapady ciężkimi samochodami po tym terenie to nie nowość. Andrzej Przychodni, dyrektor Muzeum Historyczno-Archeologicznego w Ostrowcu Św. mówi, że dotyczy to południowej części rezerwatu od strony kamieniołomu sudolskiego i drogi wiodącej z Sudołu na Magonie. Ona z kolei przecina również fragment pola górniczego w Krzemionkach. Jak wyjaśnia, teren jest bardzo ciekawy dla off-roadu, ponieważ jest pagórkowaty, ale są to miejsca związane z neolitycznym górnictwem. Obniżenia to ślady po szybach górniczych, a przewyższenia to hałdy górnicze.
Anna Żak, Świętokrzyski Wojewódzki Konserwator Zabytków informuje, że we wtorek jej pracownicy sporządzili protokół ze zniszczonego miejsca. Jak podkreśla konserwator, teren jest chroniony dwojako: przyrodniczo i ze względu na zabytki. Po analizie zgromadzonego materiału, okaże się czy organizator rajdu zniszczył zabytek o światowej klasie. Jeśli tak, powiadomiona zostanie o tym prokuratura.
W maju, właściciel DLF Invest Filip Lichota przekonywał, że trasy przejazdu są uzgadniane z prywatnymi właścicielami i samorządami. Jednak jak dowiedziało się Radio Kielce, na przejazd w okolicach Krzemionek organizator nie miał wymaganych pozwoleń od: Lasów Państwowych, Muzeum Historyczno-Archeologicznego, RDOŚ i Świętokrzyskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Gdyby o nie wystąpił, żadna z tych instytucji nie wyraziłaby na to zgody.
Ostatecznie RDOŚ skierowała do ostrowieckiej prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia wykroczenia, a śledczy przekazali ją policji.