Zamiast wpisywać się w klimat centrum wojewódzkiego miasta, szpecą przestrzeń publiczną. Chodzi o sztuczne palmy i plastikową imitację trawnika przy fontannach między parkingiem wielopoziomowym, a Zakładem Ubezpieczeń Społecznych w Kielcach.
Małgorzata Skowron, architekt krajobrazu ocenia te wątpliwe ozdoby, jako brzydkie i kiczowate. Przy tym zupełnie nie pasujące do tego miejsca. Jak mówi, szukając ochłody nie szukamy cienia pod plastikiem, ale w zieleni. Tym bardziej, jeśli jest to w sąsiedztwie wody.
– Coś takiego możemy stworzyć nawet w centrum miasta, w dużym stopniu wybetonowanego, ale i tak znajdującego się w czołówce najbardziej zazielenionych w Polsce. W miejscach wewnątrz centrum też szukajmy natury, a nie stwarzajmy namiastki plastikowej, brzydkiej zieleni – mówi.
Zdaniem Małgorzaty Skowron, zamiast plastiku powinny tam stanąć drzewa w dużych donicach, np. lipy, czy klony. Trzeba tylko im zapewnić odpowiednie warunki wzrostu, żeby nie były tylko na jeden sezon. Donice mogą też być formą siedziska. Teren można zagospodarować nawet bez ponoszenia kosztów ze strony miasta. Jest to tylko kwestia pomysłu. Można iść za przykładem, choćby miast w Stanach Zjednoczonych, gdzie w parkach, znajdują się ławki, czy drzewa z tabliczkami ich fundatorów. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby takie rozwiązanie zastosować w Kielcach.
– Gdyby u nas wprowadzić taką formę sponsoringu elementów małej architektury, czy zieleni, to podejrzewam, że znaleźliby się chętni. Mogą to być osoby prywatne, a może także firmy, które w ten sposób mogłyby swoją miniaturową reklamę na donicy zamieścić. Byłoby to fajne rozwiązanie cieszące wszystkich – proponuje Małgorzata Skowron.
Architekt krajobrazu uważa też, że przy fontannach mogłyby stanąć prawdziwe palmy. Przy obecnych temperaturach nie byłoby problemu, ale trzeba by było im znaleźć miejsce do przezimowania. Mógłby być to np. hol Kieleckiego Centrum Kultury, albo któryś z hoteli.