Muzyczne kontrasty zdominowały tegoroczny koncert w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Szańcu. Publiczność była też świadkiem prapremiery utworu skomponowanego przez pochodzącego ze Starachowic Leszka Kołodziejskiego. Wydarzenie odbyło się w ramach 27. Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego im. Krystyny Jamroz w Busku Zdroju.
Program XXVII Międzynarodowy Festiwal Muzyczny im. Krystyny Jamroz
Jak obliczył ks. Marek Tazbir, proboszcz świątyni w Szańcu, już po raz piąty festiwal zawitał do tej parafii.
– Kiedy za pierwszym razem otrzymałem taką propozycję, przyjąłem ją, ponieważ jestem otwarty na nowe inicjatywy, ale za pierwszym razem koncert mi się spodobał. Te propozycje znajdują też odbiorców w postaci publiczności, wiele osób przyjeżdża spoza naszej parafii, ciesząc się tą formą chwalenia Pana – wyjaśnił.
Historia świątyni w Szańcu sięga XIII wieku, ale obecny kościół, pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, którego fundatorem i konsekratorem był biskup wrocławski, kanclerz koronny Krzesław z Kurozwęk, wzniesiony został w 1499 roku. Herb fundatora – łabędź – do dziś można oglądać na sklepieniach świątyni.
Siła lutni
W pięknych wnętrzach zabrzmiała muzyka dawna. Pojawiły się też dawne instrumenty, a wśród nich kształtem i dźwiękiem królowała teorba. Zagrała na niej Anna Wiktoria Swoboda.
– Największa możliwa lutnia, możemy o niej powiedzieć, że jest to lutnia basowa. Nazywa się teorba, i to jest lutnia z dodanymi strunami basowymi, bardzo niskimi. To był instrument, który powstał w środowisku cameraty florenckiej, kiedy chciano przywrócić ideał tragedii greckiej, gdzie jednocześnie grano, śpiewano, recytowano i tańczono. Ponieważ lutnia była wówczas najpopularniejszym w ogóle instrumentem, więc postanowiono poszerzyć jej zakres o struny basowe – wyjaśnia.
Z czasem teorba nie tylko akompaniowała, ale też stała się instrumentem solowym. Szczyt jej popularności przypada na XVII wiek, a potem stopniowo zaczęła odchodzić w zapomnienie.
– Przestała być używana pod koniec XVIII wieku – dodaje Anna Wiktoria Swoboda.
– Tak jak wszystkie lutnie była zbyt skomplikowana, zbyt cicha, zbyt delikatna, za często rozstrajała się – wymienia.
Próba odkrywania tego, co zaginęło
Do współczesności przetrwały nieliczne instrumenty, zabezpieczone w muzeach.
– Te instrumenty, na których gramy, to kopie, choć wierne. Staramy się jakoś odwzorować te dawne techniki grania, improwizowania, które nie zachowały się do dzisiejszych czasów, odeszły wraz z ostatnim lutnistą, a my je dziś próbujemy odtworzyć. Wydaje nam się, że w tej muzyce jest tyle energii i jednocześnie wiele wolności w jej kreowaniu. Bardzo wiele pozwala na odkrycie muzykowi, który gra na tym instrumencie, sam zapis nut nie wystarcza – wyjaśniła Anna Wiktoria Swoboda.
Koncert „Muzyczne kontrasty” stworzyła Aleksandra Gajecka-Antosiewicz.
– Pomysł zrodził się z doświadczenia i obserwacji, że muzyka klawesynowa żyje w repertuarze dawnym, jak i współczesnym i ten współczesny, który jest moim ulubionym, wnosi tak dużo emocji, tak jest barwny: od muzyki kontemplacyjnej, która służy refleksji, po muzykę niezwykle energetyczną, która dodaje nam energii, której myślę, że często nam brakuje – tłumaczyła.
Prapremiera „Rooftoppers”
Do współpracy zaprosiła między innymi pochodzącego ze Starachowic akordeonistę, Leszka Kołodziejskiego.
W repertuarze znalazł się skomponowany przez tego muzyka utwór, zatytułowany „Rooftoppers” na akordeon i klawesyn. Po raz pierwszy publicznie został wykonany właśnie w Szańcu.
Jak wyjaśnia kompozytor, pierwotnie miały to być dwa akordeony.
– Natomiast Ola pięknie go zaadoptowała na klawesyn i akordeon i wyszło nam całkiem ciekawe dzieło, które skomponowałem jakiś czas temu. Miało być energetyczne, miało być żywe, pełne emocji, tempa i chyba się udało. „Rooftoppers”, czyli ludzie, którzy chodzą po dachach – tak to można w skrócie nazwać. Być może ktoś gdzieś w tej muzyce znajdzie odniesienia – dodaje.
Koncert poprowadził Artur Jaroń, dyrektor artystyczny festiwalu.