Wspomnienie ostatniej zbiórki majora Henryka Dobrzańskiego „Hubala” było elementem uroczystości upamiętniających żołnierzy walczących o wolność naszego kraju. Obchody odbyły się w Stanowiskach, w gminie Kluczewsko.
W parafii Świętego Jakuba odprawiono mszę, następnie poczty sztandarowe wraz ze Stowarzyszeniem Rekonstrukcji Historycznych „Jodła”, mieszkańcami i uczniami przeszły na parafialny cmentarz, gdzie spoczywa Franciszek Ryszard Głowacz, pseudonim „Lis”, członek oddziału „Hubala”. Uczestnicy uroczystości odśpiewali hymn, odczytano apel poległych i złożono wiązanki kwiatów.
Robert Dzierzgwa, dyrektor Szkoły Podstawowej w Dobromierzu, która nosi imię majora Henryka Dobrzańskiego „Hubala” podkreśla, że uczniowie chętnie angażują się w obchody patriotycznych uroczystości.
– Co roku obchodzimy uroczystości dla upamiętnienia majora i wszystkich żołnierzy, którzy wraz z nim walczyli po to, abyśmy mogli dziś spokojnie uczyć się i zdobywać swoje wykształcenie i te właśnie ideały chcemy przekazać naszym wychowankom – tłumaczy dyrektor.
Łukasz Karpiński, wicestarosta powiatu włoszczowskiego mówi, że podczas apelu poległych wymieniono żołnierzy walk pod Chotowem, Olesznem, Zabrodami, Kozią Wsią, co pokazuje duże zaangażowanie regionu w walkę o niepodległość.
– To są bitwy, które powiat włoszczowski jednoczą, ponieważ były to walki różnych oddziałów. I właśnie bitwa pod Olesznem jest przykładem współpracy Narodowych Sił Zbrojnych i Armii Krajowej – wyjaśnia Łukasz Karpiński.
Pod koniec czerwca 1940 roku miała miejsce ostatnia zbiórka żołnierzy majora Henryka Dobrzańskiego „Hubala”, podczas której rozwiązano oddział. Plutonowy Franciszek Głowacz „Lis” nie zaprzestał walki. Utworzył własną siatkę współpracowników, w ścisłej współpracy z Komendą Obwodu Końskie Związku Walki Zbrojnej.
10 kwietnia 1942 roku „Lis” przebywał w domu członka grupy, Leona Biskupskiego, pseudonim „Dyszel”. Mieszczące się pod Bobrownikami gospodarstwo, zostało otoczone przez żandarmów z Radomska i Włoszczowy. Widząc wchodzących żandarmów, Franciszek Głowacz rzucił granat, a sam wyskoczył przez okno. Nie udało mu się uciec, kule dosięgły go na skraju lasu. Granat rzucony przez „Lisa” uratował natomiast Leona Biskupskiego. „Dyszel” mimo ran zmylił niemiecki pościg. W odwecie Niemcy zastrzelili jego ojca Franciszka Biskupskiego.