Piątej porażki w szóstym meczu w roli szkoleniowca piłkarzy Korony doznał Dominik Nowak. Nie była ona tak dotkliwa jak ta środowa w Niecieczy z Bruk–Bet Termaliką (2:6), ale w Nowym Sączu kielczanie przegrali z Sandecją 1:2.
Duży wpływ na wynik końcowy meczu 29. kolejki Fortuna 1 Ligi miały błędy bramkarza Jakuba Osobińskiego i czerwona kartka którą otrzymał w 62. minucie spotkania obrońca „żółto-czerwonych” Przemysław Szarek.
– Wiemy w jakich okolicznościach straciliśmy bramki, ale każdy z zawodników ma u mnie stuprocentowe wsparcie. To nie ulegnie zmianie – stwierdził na pomeczowej konferencji Dominik Nowak.
– Po ostatniej, wysokiej porażce z Termaliką długo rozmawialiśmy z zawodnikami. Każdy miał podejść na sto procent. Tak to wyglądało. Drużyna realizowała założenia. Byliśmy blisko siebie, ustawieni kompaktowo. Grając w dziesięciu, potrafiliśmy wyrównać. Niestety, wracamy bez punktów – dodał 49–letni szkoleniowiec.
– W sumie, to miało niewiele wspólnego z piłką nożną. Obie drużyny były nastawione na walkę. Sporo było stałych fragmentów i piłka często była poza boiskiem. Nie przystoi nam przegrać kolejnego meczu w taki sposób. Walki nie można było nam odmówić. Zabrakło spokoju i pogrania piłką. Gdyby nie indywidualne błędy w obu drużynach, byłby mecz na 0:0. Nie było to porywające widowisko – ocenił pomocnik Korony Jacek Podgórski.
– Grając w dziesiątkę udało nam się wyrównać. Ten mecz mógł potoczyć się trochę inaczej. Straciliśmy w końcówce drugą bramkę, próbowaliśmy coś jeszcze zrobić, ale się nie udało – stwierdził pomocnik kieleckiej drużyny Jakub Łukowski.
Sandecja Nowy Sącz nie przegrała siedemnastu kolejnych meczów ligowych. Ostatniej porażki doznała w listopadzie ubiegłego roku w Kielcach z Koroną 0:1.