Lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie – Prokocimiu walczą o życie poparzonego 15-latka. Nastolatek z okolic Wadowic ma poparzone 70 procent ciała. Przebywa na oddziale intensywnej terapii. Sprawę badają policjanci i prokuratorzy z Wadowic. Chłopak we wtorek na pokładzie śmigłowca LPR trafił do szpitala w Prokocimiu. Wykluczono udział osób trzecich – podała w środę wadowicka policja.
– Przeprowadzone na miejscu czynności nie dały podstaw do przypuszczenia, by w zdarzeniu brały udział inne osoby. Wyjaśniamy wszystkie okoliczności. Bierzemy pod uwagę różne hipotezy. To mógł być nieszczęśliwy wypadek bądź próba samobójcza. Akta sprawy wysłaliśmy już do wadowickiej prokuratury rejonowej – powiedziała rzecznik wadowickiej policji mł. asp. Agnieszka Petek.
Do dramatycznej sytuacji doszło we wtorek. Z informacji małopolskiej policji wynika, że chłopiec był sam w domu. Trwają przesłuchania jego bliskich.
Dziecko przebywa w krakowskim szpitalu. Lokalny portal wadowice24.pl informował, że ma ono poparzone ok. 50 proc. ciała.