Niewykluczone, że nocne przymrozki spowodowały straty w sadach owocowych na terenie powiatu sandomierskiego. Spadki temperatur wynosiły od -2 do -7 stopni Celsjusza. Na razie trudno oszacować skalę zniszczeń, bo będzie to dopiero widoczne po kwitnieniu. Sadownicy, aby zminimalizować straty, stosują specjalne opryski pomagające w regeneracji pąków i kwiatów.
Największe problemy są w sadach morelowych, które są w fazie kwitnienia, a więc najbardziej narażone były na negatywne czynniki atmosferyczne. Ponadto te drzewa są bardziej wrażliwe niż jabłonie. Graniczną temperaturą są dla nich -2 stopnie Celsjusza.
Jak powiedział Piotr Lipiński, dyrektor oddziału Świętokrzyskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Sandomierzu, straty w sadach jabłoniowych zależeć będą przede wszystkim od lokalizacji tych nasadzeń i skali przymrozków na danym obszarze.
– Tam, gdzie były -2 stopnie Celsjusza nie ma powodów do obaw jeżeli chodzi o jabłonie, natomiast niższa temperatura może być szczególnie dotkliwa na Powiślu, na terenach niżej położonych, w gminach Samborzec, Koprzywnica i Łoniów – dodał dyrektor Lipiński.
Witold Stefaniak, prezes Grupy Producentów „Złoty Sad” w Samborcu wykazuje więcej optymizmu jeżeli chodzi o stan sadów jabłoniowych. Jego zdaniem, uszkodzenia, które teraz wystąpiły i tak mogą być mniejsze w porównaniu do skali strat spowodowanych przymrozkami w ubiegłym roku. To dlatego, że faza wegetacji jabłoni jest w tym roku opóźniona. Drzewa są na etapie zielonego lub wczesnego, różowego pąka. Zaznacza jednak, że na dokładniejsze informacje o skutkach chłodów trzeba jeszcze poczekać.
Dziś w nocy i nad ranem synoptycy także przewidują przymrozki.