– Przedmeczowe złażenia realizowaliśmy tak naprawdę tylko w pierwszej połowie – stwierdził trener Korony Dominik Nowak, po porażce z ŁKS Łódź. W 26. kolejce Fortuna 1. ligi kielczanie przegrali na „Suzuki Arenie” 1:2 (0:0).
Gola dla gospodarzy strzelił w 87. minucie Jakub Łukowski, a dla gości w 51. minucie Tomasz Nawotka i pięć minut później z rzutu karnego Antonio Domínguez.
– Od początku były widoczne próby ofensywnej i szybkiej gry, przenoszenia ciężaru z jednej strony na drugą. Stosowaliśmy wysoki pressing przy stracie piłki. Uważam, że pierwsza część tego meczu, zarówno pod względem energetycznym jak i jakości realizacji założeń, była naprawdę niezła. Muszę pochwalić zawodników za dyscyplinę i współpracę. Końcową notę obniża niestety fakt, że mając takie sytuacje do strzelenia gola nie otworzyliśmy wyniku. Myślę, że do przerwy powinniśmy prowadzić przynajmniej 2:0. Skuteczność to jest ten element, nad którym będziemy musieli popracować. W drugiej połowie mieliśmy grać tak samo, ale straciliśmy gola, potem drugiego. Przeciwnik był stroną przeważającą, a w nasze poczynania wdarło się trochę chaosu – ocenił Dominik Nowak.
– Trzeba sobie powiedzieć uczciwie, powinniśmy być zadowoleni, że nie przegrywaliśmy w pierwszej połowie. Wówczas byłoby nam z pewnością trudniej. Cieszę się, że odpowiednie wskazówki w przerwie mecze spowodowały odmianę naszej gry. Niepotrzebnie straciliśmy gola, bo akurat w drugiej części, kielczanie nie stwarzali groźnych sytuacji pod naszą bramką – stwierdził szkoleniowiec łodzian Ireneusz Mamrot.
– W pierwszej połowie bardzo dobrze operowaliśmy piłką, ale w drugą nie weszliśmy tak, jak byśmy chcieli. Zabrakło nam koncentracji przy pierwszej straconej bramce. Druga byłą konsekwencją błędu indywidualnego. Rzut karny i to nas trochę podłamało. Próbowaliśmy jeszcze gonić, ale zabrakło nam czasu – powiedział pomocnik „żółto-czerwonych” Jacek Podgórski.
Był to drugi mecz Korony pod wodzą trenera Dominika Nowaka i druga porażka. W najbliższą środę kielczanie zmierzą się w Olsztynie ze Stomilem.