U ojców cystersów w Wąchocku wre wiosenna praca w gospodarstwie. Zakonnicy prowadzą ogród warzywny, hodują też zwierzęta. Ostatnio na świat przyszły cielęta, każda z czterech krów urodziła młode. Jak mówi ekonom ojciec Tymoteusz – przychówek jest zdrowy.
– Są trzy byczki i jedna jałówka. Wszystkie cielaki są z hodowanej przez nas rasy mięsnej. Już mają imiona: Cygan, Kasia, Dominik i Marek – mówi zakonnik.
Poza oborą pracy nie brakuje też w polu. Pod tunelami foliowymi wysiewane są warzywa. Ojciec Tymoteusz radzi, aby z siewem do gruntu poczekać do zimnych ogrodników. A co, poza marchewką, pietruszką i burakami znajdziemy w cysterskim ogrodzie? Przysmakiem są arbuzy i melony.
– W tym roku, tak jak w poprzednim będzie 20 melonów i 24 krzaki arbuza, każdy z nich może mieć nawet 20 owoców. Najlepsze są te późne, jesienne. Na naszym rynku można już kupić odmiany dostosowane do naszej strefy klimatycznej, ale my mamy swoje sadzonki. I arbuzy i melony są łatwe w uprawie, potrzebują tylko dużo wody – zaznacza ojciec.
W cysterskim ogrodzie pracują prawie wszyscy bracia, każdy jest odpowiedzialny za swoją część uprawy. Wielu z mnichów podkreśla, że dopiero w zakonie miało kontakt z pracą na roli, ale są i zakonnicy od dzieciństwa przyzwyczajeni do takich zadań.
Brat Cyprian, który opiekuje się pasieką mówi, że całej sztuki zajmowania się pszczołami uczy się dopiero na ulach przy klasztorze.
Mnisi pracują także przy winnicy, która już przynosi pierwsze owoce. Jak podkreślają, to realizacja reguły „Módl się i pracuj”. W sezonie ogród zaspokaja wszystkie potrzeby cysterskiej kuchni.