Na środku ronda w Cedzynie znów wylądował samochód. Do zdarzenia doszło o północy. Kierowca samochodu osobowego nie odniósł obrażeń, jednak jego auto wjechało na nasyp znajdujący się na samym środku ronda. Utrudnienia związane z tym zdarzeniem trwały dwie godziny.
– Mundurowi w trakcie patrolu zauważyli w Radlinie 40-letniego mężczyznę, który miał obrażenia głowy. Miał ponad promil alkoholu w swoim organizmie – dodaje.
Mężczyźnie, który prawdopodobnie był kierowcą pojazdu, zostało zabrane prawo jazdy, a pojazd został odholowany. Trwa ustalanie okoliczności zdarzenia.
Małgorzata Pawelec-Buras, rzecznik kieleckiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad mówi, że w odległości co najmniej kilometra od ronda w Cedzynie jest około 20 elementów oznakowania informującego o tym, że kończy się droga ekspresowa. Ponadto dwa pasy zwężają się do jednego.
– Są to między innymi znaki informujące o końcu drogi ekspresowej oraz duże zielone tablice z narysowanym rondem i z kierunkami dróg, które od niego odchodzą. Są postawione także znaki dotyczące ograniczenia prędkości – wymienia.
Dlaczego zatem dochodzi do tego typu zdarzeń w tym miejscu? Karol Macek uważa, że wina jest po stronie kierowców.
– Zdarza się, że są rozkojarzeni, jadą zbyt szybko, a potem zbyt późno reagują na zagrożenie i samochód ląduje na rondzie. Czasami do tego dochodzi alkohol – dodaje policjant.
Dwa dni temu przez nasyp usytuowany na rondzie w Cedzynie przejechał kierujący pojazdem osobowym, następnie wjechał w bariery energochłonne. Rondo ze względu na lądujące na nim pojazdy nazwano nawet żartobliwie „Rondem im. Adama Małysza”.