Malowidła ukryte pod zabytkową boazerią nie są najciekawszym znaleziskiem. Teatr im. Stefana Żeromskiego powoli odsłania swoje tajemnice. Odkryto także kolejne polichromie, które pokazują, że gmach teatralny był wykonany z ogromnym przepychem.
Remont siedziby kieleckiej sceny dramatycznej przy ulicy Sienkiewicza 32 w Kielcach rozpoczął się w lutym. Jak wyjaśnia Mirosław Mirosławski, kierownik robót, prace przebiegają zgodnie z planem.
– Sprawdziliśmy geologię, czy zgadza się z dokumentacją. W głównym budynku zrobiliśmy odkrywki wszystkich elementów typu konstrukcyjnego, częściowo wyburzyliśmy ściany, które mogliśmy wyburzyć, odkryliśmy wszystkie podłogi, sprawdzając zawartość polepy, która tam się znajduje – wymienia.
Zdemontowane zostały też te elementy, które będą podlegać konserwacji. W całości już zdjęta została boazeria, natomiast pozostał jeszcze fragment żeliwnej klatki schodowej, który też na czas remontu trafi do renowacji. Pod boazerią odkryte zostały malowidła. To znalezisko wzbudziło sensację i wstrzymało prace, ale jak mówi konserwator zabytków, Grzegorz Wiatr, kolejne badania pozwoliły odkryć o wiele ciekawsze malunki, w wyższej części klatki schodowej.
– Prace konserwatorskie jeszcze się nie odbywają, prowadzone są natomiast badania. Znamy ten teatr z literatury, zdjęć niestety nie mamy. Dzięki poczynionym odkryciom wiemy, jak ta klatka wyglądała. Będzie to na pewno dużym zaskoczeniem dla wszystkich, bo kolorystyka jest diametralnie różna od tego, co widzimy obecnie – podkreśla.
Grzegorz Wiatr wyjaśnia, że pomysłodawca i główny fundator kieleckiego teatru, Ludwik Stumpf chciał pokazać przepych.
– Zrobiliśmy odkrywki dwóch najstarszych warstw malarskich. Dla nas najcenniejsza jest turkusowo-zielona, piękna bordiura ze złoceniami. Bardzo klasyczny, dostojny układ. Wiemy jak to było rozmieszczone, jaka była kompozycja, i na podstawie tych badań, później, na odpowiednim etapie, odtworzymy pierwotną kolorystykę – zapowiada.
Znane są także dalsze losy polichromii, która została odkryta pod boazerią. Malowana imitacja drewna zostanie poddana konserwacji zachowawczej i ponownie zasłonięta – wyjaśnia konserwator.
– Boazerie są integralną częścią klatki schodowej. Powstały razem z tą żeliwną, piękną klatką, która jest z odlewni z Bliżyna. My ją uważamy za oryginalną, bo została opisana podczas otwarcia tego miejsca, w 1879 roku. To malowidło, które zostało odkryte pod boazerią, to jest zagadka, nie pokrywa się z istniejącą klatką schodową – tłumaczy Grzegorz Wiatr.
Kiedy więc powstało to malowidło?
– Musiało być wcześniej, być może zmienił się projekt budowlany, tego nie wiemy – przyznaje.
Dalsze badania klatki schodowej być może pozwolą odkryć, czy pozostały ślady po jakiejś innej klatce schodowej, która pasowała do malowidła ukrytego pod boazerią. Jeżeli taka była, musiała być wkuta w ścianę. Może się też zmienić wygląd samej drewnianej boazerii. Trwają badania nad jej pierwotną kolorystyką. Odmieni się wygląd dużej sceny i widowni. Już dziś można powiedzieć, że zalśni złotem. Powrócą także nieznane dziś elementy.
– Badania były poprzedzone kwerendą w materiałach archiwalnych, w których zachował się zapis – ktoś chwalił, że nad sceną jest atrakcyjna belka, na której jest cytat z Horacego, a także herb Kielc. Dziś już tego nie ma. Ta belka została zdemontowana w latach 30. XX wieku. Pojawiło się pytanie, czy zachował się jakiś ślad po niej, który dałby nam wiedzę, w jakiej technice był wykonany, jaki był krój czcionki, jej kolor, jakie było tło. Dla konserwatorów to jest bardzo cenna wiedza dla konserwatora, i to udało się ustalić - wyjaśnia.
Napis brzmiał: „Omne tulit punctum, qui miscuit utile dulci”, co znaczy „Ten zdobył uznanie wszystkich, kto połączył przyjemne z pożytecznym”. Wyjaśniło się, że herb, który był obok napisu, nie był namalowany na belce, tylko wisiał namalowany na blasze, albo był wykonany w technice sztukatorskiej. Napis będzie koloru złotego. Zresztą nie tylko on.
– Kariatydy też były złocone. Tu wszystko kipiało od złota, było dostojnie. Do tego wrócimy. Będzie przywrócony pierwotny wygląd tej sali – mówi Grzegorz Wiatr.
Odchudzone zostaną też postaci kobiece, znajdujące się po obu stronach sceny.
– Będą chudsze, bo miejscami jest aż 15 warstw farby – zauważa konserwator.
Prace odbywają się także w kamienicach znajdujących się za głównym gmachem. W budynkach, które zostaną wyburzone, muszą być usunięte drzwi i okna.
– Elementy, które są demontowane, są na bieżąco wywożone - wyjaśnia Mirosław Mirosławski.
Według planów, budynki w podwórzu mają być wyburzane do wakacji. Kolejnym etapem będą wykopy na dziedzińcu. Ziemia ta może skrywać kolejne tajemnice.
– Ponieważ w jednym z budynków mieściła się stajnia, to możemy natrafić na kości koni. To była częsta praktyka, że padłe zwierzęta zakopywano w pobliżu. Czy tu tak było? Nie wiem. To się okaże podczas prac - dodaje Mirosław Mirosławski.
Wykonawcą modernizacji teatru jest firma Anna-Bud. Ma potrwać do drugiej połowy 2023 roku. Będzie kosztować ponad 82 mln zł.