Działacze Nowej Lewicy: świętokrzyski poseł Andrzej Szejna i posłanka Anita Sowińska z Tomaszowa Mazowieckiego insynuują, że Oblaci ze Świętego Krzyża chcą odzyskać majątek i następnie sprzedać go inwestorowi. Choć, jak dodaje Szejna, „dowodów na to nie ma”.
Parlamentarzyści przygotowali interpelację do Ministra Klimatu i Środowiska Michała Kurtyki zarzucając dyrektorowi Świętokrzyskiego Parku Narodowego Janowi Reklewskiemu brak właściwych kompetencji do sprawowania stanowiska i działania, które mogą przynieść szkodę zarządzanemu przez niego parkowi. Pytają, czy jest rozważana jego dymisja.
Odnieśli się do projektu rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie Świętokrzyskiego Parku Narodowego, który w 2020 roku został opracowany przez Ministra Klimatu i Środowiska i był poddany konsultacjom. Projekt zakłada wyłączenie z granic Parku ok. 1,4 ha powierzchni obok sanktuarium, ale też powiększenie parku o 62 ha, tzw. enklawy grzegorzowickiej znajdującej się w Nadleśnictwie Łagów.
Podlegający wyłączeniu teren 1,4 ha to nie są tereny istotne dla ochrony przyrodniczej parku, ale jak wyjaśnia Jan Reklewski: „To są trzy działki, na których znajdują się zabudowania, chodniki, drogi asfaltowe i regularnie koszone trawniki. Wyłączenie obejmuje: istniejący budynek tzw. szpitalika i zachodnie skrzydło klasztoru, w którym obecnie mieści się Muzeum Świętokrzyskiego Parku Narodowego”.
Dyrektor Reklewski podkreśla: „Sprawdzaliśmy w dokumentacji tworzonej na cele planu ochrony parku i na tym obszarze nie zidentyfikowano istotnych wartości przyrodniczych.”
W przesłanej do Radia Kielce wypowiedzi dodaje: „Teren trzech działek ewidencyjnych, które są w projekcie przedmiotowego Rozporządzenia zaplanowane do wyłączenia z obszaru ŚPN, stanowiły w pełni wybrukowane podwórze więzienne, zajęte pomieszczeniami gospodarczymi, wartowniami i murem więziennym. Przedstawiony przeze mnie pogląd dotyczący urbanizacji przedmiotowego terenu, w mojej ocenie, jest bardzo dobrze udokumentowany i bezsporny”.
Tymczasem poseł Szejna utrzymuje: „Nie można tego miejsca wyłączyć ze Świętokrzyskiego Parku Narodowego jeśli się nie wykaże, że nie utraciło ono cennych właściwości przyrodniczych”. I dodaje: „Przypomnę, że w 2002 roku komisja majątkowa stwierdziła, że ten teren kościołowi się nie należy”.
Poseł Szejna insynuuje także złą wolę ojców Oblatów oraz dyrektora Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Mówi: „Pan dyrektor nie dość, że chce się pozbyć tego miejsca, które ma wysokie walory przyrodnicze, nie dość że chce się go pozbyć za bezcen, być może na rzecz Kościoła Katolickiego, a my znamy z funkcjonowania komisji majątkowej sytuacje, że następnie takie tereny zbywano. Być może stoi za tym inny inwestor, mam takie podejrzenie, choć nie ma na to dowodów”.
Towarzyszący parlamentarzystom Łukasz Misiuna, prezes Stowarzyszenia MOST, poinformował, że na terenie wokół klasztoru występuje kilkadziesiąt gatunków chronionych, w tym kilkanaście znajdujących się na czerwonych listach gatunków zagrożonych wyginięciem. W związku z tym, w jego ocenie, teren, który miałby być wyłączony z granic ŚPN nie utracił walorów cennych przyrodniczo i kulturowo. Jednak dyrektor ŚPN Jan Reklewski zauważa, że raport dotyczy terenu otaczającego działki, które miałyby zostać wyłączone z granic parku.
– Raport z badań wykonanych przez Stowarzyszenie MOST budzi wiele zastrzeżeń od strony metodycznej. W rzeczywistości bardziej dokumentuje on wartość przyrodniczą terenów otaczających, niż waloryzuje działki objęte projektem rozporządzenia. Raport był przedstawiony również ministerstwu – zaznacza.
Dyrektor Reklewski dodaje, że Świętokrzyski Park Narodowy ma plan budowy nowego Centrum Edukacji Przyrodniczej w Nowej Słupi, ponieważ prowadzenie muzeum w obecnym budynku i lokalizacji jest uciążliwe.
Jednak nawet po wyłączeniu z granic Świętokrzyskiego Parku Narodowego, tereny przy sanktuarium (szpitalik, droga), nadal byłyby w tzw. otulinie parku, co oznacza, że podejmowane tam istotne działania, np. nowe inwestycje, byłyby uzgadniane z dyrekcją parku.
Jak informowaliśmy, pozytywnie o zmianach w granicach Świętokrzyskiego Parku Narodowego wypowiedziały się samorząd województwa świętokrzyskiego, gminy Nowa Słupia i Waśniów, a także powiaty ostrowiecki i kielecki.
OŚWIADCZENIE DYREKTORA JANA REKLEWSKIEGO
W komentarzu do „Interpelacji w sprawie Dyrektora Świętokrzyskiego Parku Narodowego” informuję jak poniżej.
Obszar szczytowy Łysej Góry podlegał bardzo istotnym przeobrażeniom już od czasów przedchrześcijańskich, czego świadectwem jest kamienny wał kultowy wzniesiony wokół wierzchołka, w ramach pogańskich praktyk religijnych. W późniejszym czasie obszar ten był urbanizowany przez benedyktynów najprawdopodobniej od przełomu XI i XII wieku, aż do wieku XIX. Prowadzona tam była działalność gospodarcza, produkcja leków, lecznictwo, jarmarki i było to jednocześnie najważniejsze sanktuarium chrześcijańskie na terenie Polski. W wieku XIX po kasacie władze carskie utworzyły tam więzienie ciężkie, które funkcjonowało do końca okresu międzywojennego II Rzeczypospolite. Dostępna ikonografia z tego czasu przedstawia masywne przekształcenia terenu. Teren trzech działek ewidencyjnych, które są w projekcie przedmiotowego Rozporządzenia zaplanowane do wyłączenia z obszaru ŚPN, stanowiły w pełni wybrukowane podwórze więzienne, zajęte pomieszczeniami gospodarczymi, wartowniami i murem więziennym. Przedstawiony przeze mnie pogląd dotyczący urbanizacji przedmiotowego terenu, w mojej ocenie, jest bardzo dobrze udokumentowany i bezsporny.
Raport z badań wykonanych przez stowarzyszenie MOST budzi wiele zastrzeżeń od strony metodycznej. W rzeczywistości bardziej dokumentuje on wartość przyrodniczą terenów otaczających niż waloryzuje działki objęte projektem Rozporządzenia. Raport był przedstawiony również Ministerstwu.
Przetarg na dzierżawę gruntów z przeznaczeniem pod farmę fotowoltaiczną, dotyczył obszaru na którym zalegają poddane rekultywacji osady flotacyjne po działającej tam do lat 60-tych XX w. kopalni rud. Teren ten co prawda jest własnością ŚPN, ale nie wchodzi w jego granice (obszar poddany ochronie w ramach parku parodowego). Na obszarze tym (tj, w obrębie rezerwatu archeologicznego) powstały wcześniej inne duże inwestycje gminne, w tym oczyszczalnia ścieków, drogi i liczne budynki. W naszej ocenie farma fotowoltaiczna stanowiłaby, w porównaniu do pozostałych inwestycji, stosunkowo niewielką ingerencję w grunt. Niemniej jednak w toku przetargu zastrzeżono, że ewentualna umowa zostanie podpisana po uzyskaniu wszelkich prawem wymaganych zgód, które może uzyskać jedynie inwestor, posiadający wiedzę co do zakresu i użytych technologii. Nie widzę w tym postępowaniu uchybienia dla celów funkcjonowania parku narodowego.
Zamiar wybudowania wieży widokowej na Łysicy nie jest nowym pomysłem. Został on wpisany do projektu Planu Ochrony, opracowanego przed objęciem stanowiska przez obecnego dyrektora. Projekt Planu Ochrony, a zatem również zamiar budowy wieży widokowej na Łysicy, został pozytywnie zaopiniowany przez Radę Świętokrzyskiego Parku Narodowego, w której skład wchodzą najwybitniejsi naukowcy badający jego obszar. Również w toku konsultacji społecznych, żadna z organizacji „ekologicznych” (w tym stowarzyszenie MOST) nie zgłaszała uwag do tego zamierzenia. Brak więc jest podstaw do wnoszenia zarzutów o brak konsultacji tego pomysłu z „niezależnymi ekspertami”. W mojej ocenie wieża widokowa jest inwestycją, która pomoże chronić gołoborza występujące w partii szczytowej Łysicy. W chwili obecnej widok z Łysicy jest zasłonięty porastającymi ją drzewami. Turyści poszukujący wglądu w panoramę okolicy penetrują nieporośnięty lasem obszar gołoborza, naruszając równowagę kamieni i stabilność tego unikatowego siedliska przyrodniczego.
W trakcie trwania mojego powołania Świętokrzyski Park Narodowy był już wielokrotnie poddawany kontroli. Przeprowadzane były kontrole ministerialne, NIK i PIP. Uważam, że kontrola jest ważnym i potrzebnym elementem funkcjonowania takiej jednostki. Taki audyt zewnętrzny pomaga zarządzającemu w doskonaleniu organizacji i funkcjonowania jednostki. Mając powyższe na względzie a z drugiej strony posiadając świadomość wysokich kwalifikacji pracowników ŚPN mogę bez obaw oczekiwać ewentualnej kontroli.
Z poważaniem
Jan Reklewski
KOMENTARZ. Zatrzymać to szaleństwo
Lewicowy poseł ziemi świętokrzyskiej, wspomagany przez koleżankę z Tomaszowa Mazowieckiego, zapragnął wtrącić swoje trzy grosze w sprawie ochrony przyrodniczej Świętego Krzyża. Chodzi oczywiście nie o posiadający jakiekolwiek walory przyrodnicze teren Świętokrzyskiego Parku Narodowego, który należy bezwzględnie i za wszelką cenę chronić, ale wyłącznie o należące do ŚPN dawne zabudowania klasztorne i kawałek drogi asfaltowej.
Szanowny Panie Pośle,
Historia klasztoru na Świętym Krzyżu ma ponad tysiąc lat. Jest nierozerwalnie związana z historią Polski, z największymi duchowymi osiągnięciami naszego narodu. Przez ponad tysiąc lat klasztor jest miejscem umacniania wiary, daje nadzieję, wreszcie promieniuje na cały region mocą historii i religii. Tu pielgrzymowali polscy królowie przed najważniejszymi w dziejach narodu wydarzeniami, z tym miejscem związany jest jeden z najważniejszych skarbów naszej kultury narodowej – „Kazania świętokrzyskie”.
Pana działalność i podobnych Panu ideowo towarzyszy i towarzyszek ma trochę krótszą historię. Można ją wywieść z Rewolucji Październikowej, a jakby spojrzeć szerzej – Rewolucji Francuskiej. Co zrobiliście dla tego miejsca od czasów jakobinów, a potem bolszewików? Odpowiem za Pana – sporo.
Pana ideowi poprzednicy (włączając w to również zaborców), zafiksowani na walkę z wiarą katolicką, skasowali klasztor, roztrwonili jedną z największych i najważniejszych bibliotek Rzeczpospolitej, stworzyli tu jedno z najgorszych więzień w historii, gdzie ludzie zjadali ludzi. A towarzysz Gomułka, w komunistycznym zapale, wybudował wieżę, która miała dominować nad klasztorem i nadawać, nie tylko program radiowy i telewizyjny, ale też inne znaczenie temu miejscu. Przy okazji wycinając kawał Puszczy Jodłowej.
Mimo wszystko klasztor trwa i służy. Służy nie tylko katolikom, ale również tym, którzy nie podzielają wiary, szukając tu duchowego ukojenia, albo zwyczajnego odpoczynku.
Tu nie prowadzi się biznesu, ani nie ma – mimo Pana i Pana koleżanki niedorzecznych insynuacji – takich zamiarów. Tu nie ma ludzi nienawidzących przyrody, chorych z pożądania zniszczenia środowiska naturalnego. Tu się SŁUŻY. Służy się wszystkim, i tym potrzebującym pomocy, zagubionym we współczesnym świecie, i tym, którzy radzą sobie doskonale.
Doprowadzając do absurdu (pod hasłem obrony przyrody), walkę z katolicyzmem, staje Pan w jednym szeregu z tymi, którzy starali się zniszczyć wartości, które sprawiają, że jako naród stanowimy Wspólnotę.
Proszę pomyśleć, czy pięć minut sławy, kilka pochwał od podobnych Panu aktywistów, warte są siania zamętu w miejscu, które wymaga refleksji, spokoju i wsparcia, a nie jazgotu owładniętych nienawiścią do wiary ofiar Pana ideologii.
Prawdziwych obrońców przyrody uspokajam. Klasztor na Świętym Krzyżu nie chce zagarnąć nawet centymetra kwadratowego Puszczy Jodłowej, ani centymetra przyrody, którą – powtarzam po raz kolejny – trzeba bezwzględnie chronić.
Janusz Knap