Mapy sprzed niemal 150 lat odnalezione zostały przypadkiem w ośrodku dla niewidomych przy ulicy Tynieckiej w Krakowie. Nie są to takie zwykłe mapy, bo tyflograficzne, czyli wypukłe, stworzone specjalnie dla osób z niepełnosprawnością wzroku. To niezwykłe znalezisko – przyznają eksperci.
W pustej szkole przy ulicy Tynieckiej w Krakowie, wśród bibliotecznych regałów, od kilku dni leży karton wypełniony pożółkłymi rulonami. To mapy różnych regionów świata – wypukłe, z wydrążonym ukształtowaniem terenu, brajlowskimi kropkami i zaznaczonymi najważniejszymi miejscowościami. Dyrektor szkoły Marcin Dębski wyciągnął przy reporterce Radia Kraków z pudła jedną z takich map – z napisem „Frankreich”.
– Na tyle, na ile znam niemiecki, chodzi o Francję. Na napisach widzimy Dijon, Le Mans. To mapa Francji. Mapa wypukła, z zaznaczonymi rzekami, górami, wzniesieniami. Ta mapa jest z roku 1886 – mówi.
– Rzeki na niektórych z map zostały zaznaczone za pomocą przymocowanego sznurka, na innych zostały wydrążone w kartonie – mówi Marek Jakubowski, twórca jedynego w Polsce Muzeum Tyflologicznego w Owińskach koło Poznania.
Pan Marek osobiście uczestniczył w odkryciu rulonów starych map.
– Rulon czegoś wypukłego, są brajlowskie kropki. To pachnie stęchlizną – dodaje Jakubowski.
Napisy na mapach świadczą o tym, że zostały wyprodukowane w XIX wieku.
– To pierwsze mapy, które były nakładowo wykonywane dla niewidomych z Alzacji. Ciekawostką jest to, że one były produkowane nie tylko dla Francji i Niemiec, ale dla wszystkich krajów w Europie. Te mapy są stare, szacowne, tłoczone w grubym kartonie. One są brudne. Brud na tych mapach to nie starość, ale brud dziecięcych rąk. Te mapy były oglądane przez dzieciaki w Niemczech, Austrii i różnymi drogami one trafiły na ulicę Tyniecką – opowiada Marek Jakubowski.
Jak tłumaczy Marek Jakubowski, znalezisko z Tynieckiej to nie tylko cenne mapy z Alzacji, ale też równie cenne mapy produkowane w Gdańsku.
Po małym śledztwie dyrektor ośrodka na Tynieckiej ustalił, że mapy zniknęły z placówki kilkadziesiąt lat temu. Trafiły tu znów dzięki córce byłej dyrektorki. Jak spekulują pracownicy placówki, kobieta musiała zasiadać w dyrektorskim fotelu w latach pięćdziesiątych lub sześćdziesiątych. Dopiero niedawno jej córka przyniosła pożółkłe rulony do ośrodka. Teraz – we współpracy z Biblioteką Jagiellońską – dyrekcja placówki będzie starała się z pełnym szacunkiem dla śladów czasu odnowić mapy.
– Chcemy je zakonserwować i prezentować. To jedne z niewielu takich map w naszym kraju – mówi dyrektor ośrodka dla niewidomych przy Tynieckiej, Marcin Dębski.
Dyrektor obiecuje także, że gdy tylko zakończy się pandemia, wszyscy chętni będą mogli osobiście obejrzeć na Tynieckiej te niezwykłe mapy z XIX wieku.
Chociaż mapy zostały stworzone do dotykania, o ich dotykaniu można zapomnieć. Jak mówi dyrektor Tynieckiej, karton jest już mocno sfatygowany i nie pozostaje nic innego, jak te pożółkłe skarby uwięzić w gablotach. Zawsze można jednak przy okazji porównać je z dzisiejszymi pomocami dydaktycznymi dla niewidomych – to już najczęściej są mapy wydrukowane w technologii 3D.