– To krok odważny i rewolucyjny. Nie mam do tego żadnych zastrzeżeń, jedynie uwagę, że w otoczeniu osób, które będą kwalifikowały i wykonywały szczepienia musi by lekarz – powiedział prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski, komentując zmiany w programie szczepień przeciw COVID-19.
We wtorek rząd zapowiedział rozszerzenie dostępności do szczepień. W kwietniu będą się mogły na nie rejestrować kolejne grupy wiekowe, do osób urodzonych w 1972 r. włącznie. Zapowiedziano również, że prawdopodobnie w maju zaczną się zapisy dla wszystkich dotąd niezaszczepionych, a także, że będzie się można zaszczepić m.in. w zakładach pracy, punktach typu drive-thru i w aptekach.
Sutkowski powiedział, że „musimy niewątpliwie odczarować szczepienia i przybliżyć je ludziom, ale nie może to się odbywać kosztem jakości ich wykonywania i kwalifikacji do nich”.
– Trzeba na to patrzeć z dużą ostrożnością z uwagi na cały kontekst, który jest wokół szczepień i jeszcze niedawno deklarowaną niechęć Polaków do szczepień. Inne są trochę tradycje w tej materii na Zachodzie, inne w związku z tym od lat uwarunkowania prawne – powiedział.
Ocenił, że rząd zdecydował się na krok „odważny i rewolucyjny”.
– Ja do tego kroku generalnie nie mam żadnych zastrzeżeń, jedynie uwagę, że w otoczeniu osób, które będą kwalifikowały i wykonywały szczepienia – w jakimkolwiek to będzie miejscu – musi by lekarz – powiedział.
Zdaniem dra Sutkowskiego konieczna jest również kampania społeczna zachęcająca do szczepień.
– Kampania edukacyjna na rzecz szczepień powinna być nakierowana w stronę osób, które bardziej niż inne roczniki deprecjonują te szczepienia, a więc do osób młodszych – wskazał.