To nie rozwiązuje problemu, tylko stwarza kolejne – tak o wprowadzeniu przez Niemców obowiązkowych testów antygenowych na granicach w Lubieszynie mówią Polacy mieszkający po niemieckiej stronie.
Problem dotyczy także tych, którzy pracują w Niemczech a mieszkają w Polsce.
– Będziemy w dalszym ciągu protestować przeciwko płatnym testom – zapowiada Grzegorz Chmielewski z grupy obywatelskiej „Freie Grenze – Wolne Granice”. – Testy są trochę tańsze tak naprawdę tylko dla tych, którzy jeżdżą do pracy. Natomiast dla ludzi, którzy jeżdżą do rodziny czy do szkoły testy nie są tańsze i kosztują 20 euro i równie dobrze można je zrobić przy granicy już za 20 euro.
Grzegorz Chmielewski zwraca także uwagę, że dostęp do niemieckich punktów wykonywania testów jest utrudniony.
– Do tych centrów nie można podjechać zrobić testu tak, jak się to mówi. Trzeba wcześniej zameldować się przez internetową stronę, zrobić termin, opłacić i dopiero jak jest to potwierdzone, pojechać i zrobić test. Terminy są w Internecie, ale ludzie już mi meldują, że zaczyna ich brakować.
Grupa obywatelska „Freie Grenze – Wolne Granice” zorganizowała już kilka protestów w Niemczech i zapowiada kolejne. Problem z przekraczaniem granicy dotyczy około 14 tys. Polaków mieszkających w Meklemburgii Pomorze Przednie, a także kilku tysięcy Polaków, którzy dojeżdżają do tego landu do pracy.