Radni powiatu sandomierskiego na czwartkowej sesji przyjęli stanowisko, którym chcą zwrócić uwagę władz państwa na problem, z jakim borykają się mieszkańcy sześciu nadwiślańskich gmin w związku z rygorami budowlanymi dotyczącymi map zagrożenia powodziowego.
Zgodnie z obowiązującymi obecnie wymogami każdy inwestor, który chce coś wybudować na obszarach zaznaczonych na mapach musi wcześniej otrzymać pozytywną opinię RZGW i spełnić odpowiednie wymogi np. budować bez podpiwniczenia na określonej wysokości powyżej gruntu.
– Są już pierwsze odmowy dotyczące inwestycji prywatnych, ale ten problem dotyczy także potencjalnych inwestorów, a także budownictwa wielorodzinnego.
Zdaniem samorządowców te obostrzenia spowodują podrożenie kosztów inwestycji, oraz spadnie cena gruntów. Ludzie i przedsiębiorcy będą rezygnować z inwestowania na tych terenach, dojdzie do degradacji powiatu sandomierskiego oraz jego wyludnienia.
Poseł PiS Marek Kwitek uczestniczący w obradach rady uważa, że problem jest wyolbrzymiony. Przyznał, że wymogi stawiane przed inwestorami mogą podrażać koszty inwestycji, ale każdy ma prawo wyboru na jakim terenie będzie żył, czy jest on objęty ryzykiem powodzi i czy chce ulokować tu swoje pieniądze i przyszłość.
Dodał, że nie jest przeciwny stanowisku rady powiatu, bo ma ona prawo zwracać uwagę na sprawy, które są problematyczne dla mieszkańców, ale jego zdaniem teraz najważniejsze jest to, aby przyspieszyć termin aktualizacji map zagrożenia powodziowego.
Według harmonogramu ma to nastąpić za sześć lat, a trzeba się starać o to, by aktualizacja była na początku 2022 roku, ponieważ wtedy będzie już oddana wielka inwestycja przeciwpowodziowa chroniąca Sandomierz i okolice, która kosztuje około 200 mln zł i która powinna zmienić wygląd map zagrożenia powodziowego i wymogi stawiane inwestorom.
– Mapy ryzyka powodziowego dotyczą w sumie 15 mln Polaków i praktycznie połowy kraju. Ja nie jestem fachowcem, aby oceniać, czy one w sposób zbyt przesadny traktują kwestie bezpieczeństwa, ale powinniśmy myśleć racjonalnie, mapy to dobro, które jasno określają ryzyko. Zapoznając się z nimi przedsiębiorca i mieszkaniec może wiedzieć na jakim terenie mieszka i gdzie chce inwestować. Ja będę wspierał stanowisko przyjęte przez radnych mimo że się z nim w pełni nie zgadzam – dodał poseł Marek Kwitek.
Starosta sandomierski Marcin Piwnik powiedział, że z powodu aktualnych map zagrożenia powodziowego poszkodowani są mieszkańcy, którzy chcą tam żyć i tam się rozwijać.
– Mapy są dobrym rozwiązaniem, bo mają charakter poglądowy, ale wymogi dotyczące inwestycji są zbyt rygorystyczne. Nie chciałbym, aby mieszkańcy powiatu sandomierskiego, poszkodowani 11 lat temu kolejną powodzią byli w ten sposób karani. Nasz apel nie jest przeciwko komukolwiek, robimy to, czego oczekują od nas mieszkańcy, którzy się do nas zgłaszają, bo chcą budować na tych terenach.
Krzysztof Sobiecki, dyrektor Zarządu Zlewni poinformował, że od końca października ubiegłego roku od Nowego Korczyna do Annopola, RZGW w Krakowie pozytywnie zaopiniował wnioski inwestycyjne w 16 przypadkach, negatywnych opinii było 12. Dodał, że przy rozpatrywaniu wniosków bierze się pod uwagę nie tylko mapy zagrożenia powodziowego, ale też inne dokumenty związane m.in. ze stanem środowiska oraz cały system zabezpieczeń istniejącym na większym obszarze.
Mapy zagrożenia powodziowego nad którymi debatowano podczas sesji Rady Powiatu Sandomierskiego dotyczą całego prawobrzeżnego Sandomierza oraz pięciu nadwiślańskich gmin: Łoniowa, Koprzywnicy, Samborca, Dwikóz i Zawichostu.