Rolnicy z okolic Bielska Podlaskiego liczą straty po ogłoszeniu przez sąd bankructwa spółdzielni „Bielmlek”. Spłatą zadłużenia zakładu, które sięga 250 mln zł, zajmie się syndyk.
O ile pracownicy mleczarni otrzymają zaległe wypłaty z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, to o swoje pieniądze obawiają się dotychczasowi udziałowcy „Bielmleku”.
Wielu z nich nie jest pewnych, jaka wysokość udziału będzie brana pod uwagę przy likwidacji majątku.
Jak informują rolnicy – zarząd spółdzielni ukrywał przed nimi zwiększenie udziału z 50 do 100 tys. zł, aby otrzymać wielomilionowy kredyt.
– Rolnicy otrzymują zaświadczenia o skreśleniu z listy członków spółdzielni z datą 4 lutego 2020 r.. Ale zgodnie ze statutem – decyduje data otrzymania zaświadczenia. Czyli w tej chwili, jak została ogłoszona upadłość, to każdy rolnik – to nic, że dostał teraz zaświadczenie – każdy rolnik może odpowiadać swoimi 100 tys. zł – obawia się Leon Antoniuk ze wsi Malesze.
Leon Antoniuk dodaje, że „w momencie brania kredytu – statut wskazywał na kwotę 100 tys. zł. My o tym nie wiedzieliśmy. Zwiększenie udziałów było na papierze, aby podnieść wartość zakładu.”
Głównymi wierzycielami „Bielmleku” są Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz Bank Ochrony Środowiska, którego wniosek o upadłość zakładu pozytywnie rozpatrzył sąd.
Głośno o spółdzielni zrobiło się w połowie 2019 r., kiedy wybuchły rolnicze protesty. Powodem były zaległości w wypłatach za mleko.
Na zlecenie Prokuratury Regionalnej w Warszawie w ubiegłym tygodniu do siedziby firmy ponownie wkroczyli funkcjonariusze CBA. Śledczy od 2018 roku sprawdzają, czy w zakładzie nie doszło do przestępstwa niegospodarności.
– Prokuratura Regionalna w Warszawie prowadzi śledztwo na skutek zawiadomienia złożonego w 2018 roku. Zawiadomienie zostało złożone zarówno przez jeden z komercyjnych banków, jak również przez spółkę prawa handlowego, a także jedną osobę fizyczną.
Mimo, iż śledztwo ma charakter wielowątkowy, to wiodącą kwalifikacją prawną przestępstwa, które jest przedmiotem prowadzonego postępowania, to przestępstwo niegospodarności, wskutek której Spółdzielnia Mleczarska „Bielmlek” miała ponieść szkodę wielkich rozmiarów, która jest szacowana na kwotę ponad 100 mln zł.
Przestępstwo to zagrożone jest karą do 10 lat pozbawienia wolności. Na chwilę obecną w toku śledztwa nikt nie usłyszał zarzutów, postępowanie prowadzone jest w sprawie. Nadal jest gromadzony materiał dowodowy. Jeśli chodzi o zakres przeprowadzonych, jak również planowanych czynności – nie udzielamy szczegółowszych informacji – mówi prokurator Marcin Saduś z Prokuratury Regionalnej w Warszawie.
Prezes spółdzielni Tadeusz Romańczuk na razie odmawia wszelkich komentarzy.