W tym roku nie zanosi się na powodzie, lokalnie mogą wystąpić podtopienia – ocenia w rozmowie z PAP prezes Polskiego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie Przemysław Daca.
– Wróciliśmy do normalności. Na przełomie roku mieliśmy klasyczną zimę, a teraz klasyczne przedwiośnie, czyli niskie temperatury w nocy, a wyższe w dzień. To powoduje, że śnieg topnieje powoli – zwraca uwagę Daca. Wyjaśnia, że dzięki takiej sytuacji pogodowej można się spodziewać, że ominą nas powodzie.
– Oczywiście przy tak wielkiej ilości śniegu w górach, na wschodzie i północnym wschodzie kraju wody będzie dużo. Na razie rozlewa się ona na terenach zalewowych, co niestety wiąże się z lokalnymi podtopieniami pól – dodaje.
– Poradziliśmy sobie z zatorami na Wiśle, na zalewie Włocławskim oraz na Odrze. Na razie monitorujemy sytuację na rzekach. Myślę, że na razie nie ma co się obawiać – ocenia Daca.
– Mogą być drobne incydenty, podtopienia, szczególnie na terenach zalewowych – mówi. Wskazuje, że na rzekach notuje się dużo, bo ok. 20 ostrzegawczych, ale za to niewiele stanów alarmowych.
Trudna sytuacja na Odrze wystąpiła w pierwszej połowie lutego. Wówczas zagrożenie stwarzała kra spływająca rzeką. 15 lutego do akcji wkroczyły polskie lodołamacze, a dwa dni później jednostki niemieckie. Łącznie pracowało 13 lodołamaczy, w tym 7 polskich pod białoczerwona banderą.
Większe zagrożenie spowodowane krą było na Wiśle. Przed Płockiem utworzyła się utworzyła się gruba pokrywa lodowa. Do kruszenia lodu skierowano łącznie kilkanaście lodołamaczy.
Wcześniej wezbrane rzeki woda podtopiły lub zalał najniższe kondygnacje budynków jednorodzinnych na ulicach Płocka znajdujących się na najniżej położnym terenie. Z domów ewakuowano ok. 100 osób.
Z informacji ministerstwa infrastruktury wynika, że Wody Polskie dysponują obecnie flotą 24 lodołamaczy, a w budowie są kolejne cztery maszyny.
Obecnie wały przeciwpowodziowe monitoruje ok. 1000 osób. W tym roku na nowe inwestycje i utrzymanie przeznaczone zostanie prawie 3 mld zł.