Nietypowa akcja straży pożarnej w Malborku. Strażacy odebrali zgłoszenie o… sarnie, która utknęła na rzece Nogat. Zwierzę prawdopodobnie weszło na rzekę po lodzie, ale dalej od brzegu był on na tyle kruchy, że nie utrzymał jego ciężaru.
Przestraszona sarenka wdrapywała się na lód, ale ten kruszył się pod jej ciężarem, więc znów wpadała do wody. Osoby, które widziały to zdarzenie wiedziały, że sama nie wydostanie się na brzeg, więc zadzwoniły pod numer alarmowy i na miejsce wysłano strażaków z Malborka.
Jak relacjonują strażacy, pomysłów na uratowanie zwierzęcia było sporo. Początkowo myśleli o użyciu specjalnych sań, ale pokrywa lodowa była zbyt krucha. Dlatego zapadła decyzja, by do sarny podpłynąć wpław i przepłoszyć ją na brzeg od strony oczyszczalni ścieków, bo w międzyczasie przemieściła się w tamtym kierunku.
NIEBEZPIECZNE ZADANIE
Na to niebezpieczne zadanie zgodził się starszy sekcyjny Rafał Błachuta. Ubrany w specjalny skafander i asekurowany liną powoli płynął w kierunku wyczerpanej sarny. Przy pierwszej próbie nie dała się pochwycić, przy drugiej była zbyt słaba, by dalej uciekać i udało się ją złapać. Z jego uścisku wierzgające zwierzę nie było w stanie się wydostać, co też miało kolosalne znaczenie. Już bardzo osłabione, gdyby się wyswobodziło, mogłoby pójść na dno.
Sarnę udało się wyciągnąć z rzeki i ewakuować na brzeg. Strażacy zabezpieczyli ją też przed utratą ciepła i przekazali przedstawicielowi Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Malborku. Cała interwencja trwała ponad półtorej godziny. W akcji brały udział dwa zastępy straży.