„Śmierć Aleksandra Doby nastąpiła z przyczyn naturalnych” – czytamy w komunikacie zamieszczonym przez klub, który organizował wyprawę na Kilimandżaro, podczas której kajakarz zginął.
Tak napisano w akcie zgonu, wydanym przez Zjednoczoną Republikę Tanzanii.
Klub Podróżników Soliści wyjaśnia, że Aleksander Doba, podczas wyprawy, nie zgłaszał niepokojących sygnałów, które mogłyby wskazywać na problemy zdrowotne. Był też obserwowany i przechodził rutynowe kontrole.
Jak czytamy w oświadczeniu: „mierzone miał tętno, natlenienie krwi, a także był pytany o samopoczucie.”
Dalej klub wyjaśnia, że atak szczytowy nastąpił pięć dni po tym, jak grupa przyjechała do parku narodowego. Wybrano trasę Machame, która jest rekomendowana przez lokalnych przewodników.
Podczas ataku szczytowego, Aleksander Doba był pod opieką dwóch, doświadczonych przewodników. Wyprawę prowadziła licencjonowana, lokalna agencja. Ma ona niezbędne pozwolenia, by to robić.
Grupa, której członkiem był Aleksander Doba wyruszyła zdobywać szczyt w asyście 104 osób, w tym 16 przewodników, 84 tragarzy oraz 4 kucharzy. Była przygotowana, by udzielać pierwszej pomocy. Miała butle tlenowe i leki na chorobę wysokościową.
Aleksander Doba zmarł 22 lutego, po tym jak zdobył szczyt góry. Miał 74 lata.