Kilkanaście sekund przed zakończeniem wtorkowego meczu Ligi Mistrzów Łomża Vive prowadziła z FC Porto 31:30, ale to goście byli w posiadaniu piłki i atakowali.
W sytuacji sam na sam z Mateuszem Korneckim był kołowy Portugalczyków Salina jednak jego rzut z szóstego metra w ekwilibrystyczny sposób obronił kielecki bramkarz, kielczanie przejęli piłkę i dorzucili jeszcze jednego gola by ostatecznie zwyciężyć 32:30.
Mateusz Kornecki zdradza, że w jego ostatniej interwencji nie było przypadku.
– Oglądaliśmy z trenerem Tomkiem Błaszkiewiczem wideo przed meczem i wiedziałem, że Salina lubi rzucać w prawy górny róg bramkarza. W newralgicznych momentach kiedy zawodnik jest już osłabiony, końcówka spotkania to oddaje te swoje ulubione rzuty. Zaryzykowałem, poszedłem w tę stronę udało się obronić i jestem szczęśliwy – nie krył radości popularny „Mati”.
W ciągu dziewięciu minut pobytu na parkiecie Mateusz Kornecki odbił w sumie dwa z siedmiu rzutów rywali.