W zaległym meczu 10 kolejki Ligi Mistrzów piłkarze ręczni Łomży Vive po prawdziwym horrorze pokonali FC Porto 32:30 (19:14).
Kielczanie rozegrali doskonałe 15 minut pierwszej połowy. W 11 minucie prowadzili już nawet 10:3. Druga część spotkania nie przebiegała już jednak pod ich dyktando.
Mateusz Kornecki, bramkarz Łomża Vive Kielce: Szkoda, że mimo prowadzenia sześcioma bramkami nie ustrzegliśmy się błędów i dopuściliśmy do takiej końcówki. Finalnie liczą się jednak tylko zdobyte dwa punkty. Porto dopiero dziś przyleciało do Polski, więc nie było dla nich łatwo od razu grać. Dlatego wykorzystaliśmy początek do zbudowania przewagi. Potem rywale byli coraz bardziej skuteczni, ale dzięki doświadczeniu obroniliśmy prowadzenie.
Igor Karačić, rozgrywający Łomża Vive Kielce: Naprawdę nie wiem, co się z nami stało w ostatnich 10 czy 15 minutach. Mieliśmy trochę pecha, nie trafiliśmy kilku rzutów, były nerwy, ale jestem zadowolony, bo dwa punkty zostały w Kielcach! Byliśmy dobrze przygotowani, bardzo trudno gra się przeciwko atakowi 7 na 6 w wykonaniu Porto, ale oglądaliśmy mecz z Vardarem, widzieliśmy ich wszystkie zagrywki i wygraliśmy! A Mateuszowi (Korneckiemu – przyp. red.) za ostatnią interwencję należy się piwo!
Talant Dujszebajew, trener Łomża Vive Kielce: Porto zagrało bardzo dobrą drugą połowę. Przyjechali tutaj w dniu meczu, więc była to dla nich trudna sytuacja. My zagraliśmy super w pierwszej części, a w drugiej zawodnicy jak Igor Karacić, Alex Dujszebajew czy Arciom Karaliok byli zmęczeni, gorszy moment miał Andreas Wolff. Bardzo się cieszę ze zwycięstwa, ale chciałbym też pogratulować wspaniałej pracy, którą Magnus Andersson wykonuje w Porto, a reprezentacja Portugalii może na tym korzystać.
Sigvaldi Gudjonsson, skrzydłowy Łomża Vive Kielce: Dziękuję za wspaniały mecz. Mieliśmy naprawdę dobrą pierwszą połowę, ale Porto ma silny charakter, grają mocno i bardzo fizycznie. Gra przeciwko nim jest trudna. W pierwszej połowie osiągnęliśmy prowadzenie, ale w drugiej partii straciliśmy rytm. Ostatecznie mamy dwa punkty i jest to dla nas bardzo ważne. Czekamy na kolejny mecz w czwartek.
Magnus Andersson, trener FC Porto: Gratulacje dla trenera Dujshebaeva i drużyny z Kielc za zwycięstwo. To była ciężka gra. Jestem naprawdę rozczarowany pierwszą połową. Walczyliśmy z dobrą drużyną, ale nie wiem, co się stało z obroną i bramką mojej ekipy. Popełniliśmy wiele błędów. Kiedy zaczęliśmy grać trochę lepiej, traciliśmy szanse w ataku. Niemniej jestem dumny ze swojego zespołu. Pokazaliśmy charakter, wróciliśmy do meczu i walczyliśmy.
Djibril Omar Mbengue, zawodnik FC Porto: Gratulacje dla rywali. Zaczęliśmy naprawdę źle. Oczywiście był to dla nas ciężki dzień, ponieważ przyjechaliśmy tutaj dopiero w dniu meczu, ale to nie jest wymówka. Jesteśmy świetną drużyną i musimy wykorzystywać okazje, by liczyć się Lidze Mistrzów. W pierwszej połowie tego nie robiliśmy. Cieszę się, że udało nam się to zmienić w drugiej połowie.
Po tej wygranej Łomża Vive wróciła na fotel lidera grupy A Ligi Mistrzów. Kielczanie mają 15 punktów, tyle samo co drugi Flensburg.
Już w czwartek ekipa Talanta Dujszebajewa rozegra kolejny mecz w EHF Champions League na wyjeździe z Mieszkowem Brześć.
Łomża Vive Kielce – FC Porto Sofarma 32:30 (19:14).
Łomża Vive Kielce: Andreas Wolff, Mateusz Kornecki – Alex Dujshebaev 10, Igor Karacic 6, Branko Vujovic 4, Arkadiusz Moryto 3, Arciom Karalek 2, Sigvaldi Gudjonsson 2, Tomasz Gębala 1, Szymon Sićko 1, Cezary Surgiel 1, Michał Olejniczak 1, Daniel Dujshebaev 1, Nicolas Tournat, Władysław Kulesz, Sebastian Kaczor.
FC Porto Sofarma: Alfredo Quintana, Nikola Mitrevski – Rui Silva 6, Victor Iturriza 6, Antonio Areia 4, Djibril Mbengue 3, Andre Gomes 3, Leonel Fernandes 2, Fabio Magalhaes 2, Diogo Branquinho 2, Miguel Matrins 1, Daymaro Salina 1, Ivan Sliskovic, Diogo Silva, Miguel Alves, Manuel Spath.
Karne minuty: Łomża Vive – 4, FC Porto – 4.
Sędziowali: Vaidas Mazeika, Mindaugas Gatelis (Litwa). Bez publiczności.