Trudno wyobrazić sobie Sandomierz bez Chorągwi Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej. Ze zbrojnymi chętnie fotografują się turyści, a ich imprezy przyciągają tłumy widzów. Nie zawsze jednak tak było.
Na początku lat 90-tych w Sandomierzu prężnie działał Ludowy Klub Sportowy „Sandomierz” z mocną sekcją kulturystyki i sportów siłowych. Jego prezes, Karol Bury, sędzia Sądu Rejonowego, pojechał z zawodnikami na zawody do Torunia. Był to Puchar Polski w kulturystyce. W swoim pokoju hotelowym zobaczył fotografię zamku w Golubiu-Dobrzyniu i tamtejszego rycerstwa. To był impuls, aby zrealizować marzenia o zorganizowaniu bractwa przypominającego dawną świetność sandomierskiego rycerstwa, którego przedstawiciele walczyli m.in., pod Grunwaldem, Chocimiem czy Wiedniem. Dodatkową motywacją był fakt, że z pobliskiego Garbowa pochodził Zawisza Czarny, najsłynniejszy rycerz średniowiecznej Europy.
Oficjalnie formacja zaczęła działalność w 1994 roku. Początkowo zakładano, że chorągiew będzie służyć uświetnianiu organizowanych przez LKS Sandomierz zawodów kulturystycznych. To dlatego pierwszymi członkami sekcji byli kulturyści. Było ich dwunastu, między innymi Mariusz Ślusarz, trzykrotny mistrz Polski, wicemistrz Europy.
FACECI W RAJTUZACH
Sędzia Karol Bury, kasztelan Chorągwi Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej, przyznaje, że początki były bardzo trudne. Niewielu było producentów dawnej broni, mało kto szył rycerskie stroje. Nic więc dziwnego, że szukano alternatywnych rozwiązań.
– Kupowaliśmy w sklepie myśliwskim zielone rajstopy. Do tego glany, bo wydawało nam się, że skoro nie mamy obuwia z epoki, to takie będzie najbardziej odpowiednie. Próbowaliśmy szyć stroje, sam nauczyłem się robić kolczugi z podkładek sprężynujących. Później przekazałem tę umiejętność innym osobom, na przykład mojej żonie, która okazała się w tym najlepsza. Podczas wakacji w Przebrnie, gdzie byłem z rodziną, odpoczywali też sandomierscy harcerze, którzy chętnie włączali się w robienie kolczug dla naszych rycerzy. Tworzyły się wręcz kolejki do tego zajęcia, a była to trudna praca. Po takim wyjeździe przywoziłem do Sandomierza dwie, trzy kolczugi – opowiada Karol Bury.
Braki w wyposażeniu szybko stały się elementem kpin. Niektórzy sandomierzanie śmiali się, że faceci pokazują się w rajtuzach. Nazywano ich też zakutymi łbami.
– Tak było w pierwszych latach naszej działalności. Wiedziałem jednak, że tak będzie i się nie zrażałem. Koledzy z Kapituły Rycerstwa Polskiego mówili mi, że na początku ludzie będą z nas szydzić – dodaje kasztelan.
PROBLEMY Z ORĘŻEM I STROJAMI
Rozwojowi chorągwi pomógł przypadek. Pewnego dnia Karol Bury spotkał Jacka Dąbala, odtwórcę dawnego uzbrojenia, który zadeklarował swoją pomoc dla sandomierskiego bractwa, ponieważ jako pasjonat historii doceniał jego dorobek. Zależało mu na tym, aby sandomierskie rycerstwo należycie się prezentowało. Jacek Dąbal robił pierwsze miecze, halabardy i hełmy. To on udzielał ważnych porad, wskazywał gdzie i czego szukać.
Jedne z pierwszych mieczy Chorągwi Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej powstały w WSK Gorzyce. Nie obyło się bez przykrych niespodzianek. Fragmenty mieczów w trakcie walk odpryskiwały, bo – jak się okazało – problemem było ich hartowanie. Z czasem, za sprawą głównie doświadczeń i eksperymentów, było jednak coraz lepiej.
Stroje początkowo szyły uczennice klas krawieckich z Zespołu Szkół Ekonomicznych w Sandomierzu. W tym również pomógł zbieg okoliczności. Karol Bury, jako samorządowiec, był zapraszany do „ekonomika” na coroczne pokazy mody. Po którymś pokazie nawiązał kontakt z nauczycielką, która zgodziła się, aby w ramach zajęć szkolnych, szyte były stroje dla chorągwi.
– W połowie lat 90-tych minionego wieku powstała jedna z najładniejszych sukien królowej Jadwigi, z wyhaftowanym orłem na piersi. Król Władysław Jagiełło miał z kolei piękną kryzę, której autorkami były młode krawcowe z Zespołu Szkół Ekonomicznych – wspomina kasztelan.
Chorągiew miała więc już stroje i sprzęt. Niezbędna jednak była wiedza. Sandomierscy zbrojni korzystali z doświadczeń instruktorów poleconych przez Kapitułę Rycerstwa Polskiego. Pomagali również pracownicy Staromiejskiego Domu Kultury z Warszawy, którzy prowadzili warsztaty tańca dawnego w Zamku Królewskim w Sandomierzu. To oni byli instruktorami zawiązanej w chorągwi sekcji tańca dawnego.
TURNIEJE I PRZEPROWADZKA
Od tamtej pory wiele się zmieniło. Członkowie sandomierskiej chorągwi jeżdżą na kursy, szkolą się i tę wiedzę przekazują młodszym kolegom. Maciej Bury, młodszy syn kasztelana, jest instruktorem szermierki, łucznictwa, jeździectwa i tańca dawnego. W tym ostatnim przypadku to ewenement na skalę kraju.
– Trudno namówić mężczyznę, aby był instruktorem tańca dawnego. Maciej to chyba jedyny człowiek w Polsce z taką wiedzą i umiejętnościami. Zaczął tańczyć w zespole mając 13 lat, chodził na wszystkie zajęcia – mówi Karol Bury.
Z czasem Chorągiew Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej zaczęła wyjeżdżać na turnieje rycerskie organizowane przez inne bractwa. Imprezy przyciągały tłumy. W głowie kasztelana zrodziła się więc myśl, aby także w Sandomierzu organizować tego typu wydarzenia.
Pierwszy Turniej o Miecz Zawiszy Czarnego z Garbowa odbył się w połowie lat 90-tych. Do Sandomierza przyjechali przedstawiciele wszystkich bractw działających wtedy w Polsce, w sumie około 400 osób. Pionierskie turnieje odbywały się na błoniach sandomierskich oraz na dziedzińcu Zamku Królewskiego, gdzie znajdowała się pierwsza siedziba Chorągwi Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej.
Po tym turnieju formację zaczęto zapraszać na pokazy i inscenizacje w całej Polsce. Chorągiew zaczęła się rozwijać, przybywało uzbrojenia i strojów, pomieszczenie w zamku przestało mieścić dobytek bractwa. Zrodził się więc pomysł, aby siedzibę przenieść z zamku do Kamienicy Oleśnickich na starówce. Budynek od kilku lat stał wówczas pusty po tym, jak wyprowadziło się z niego muzeum okręgowe. Jerzy Borowski, ówczesny burmistrz Sandomierza, zgodził się udostępnić kamienicę chorągwi, która do dziś w niej stacjonuje.
EDUKACYJNE SHOW
Chorągiew bardzo szybko stała się formacją lubianą przez mieszkańców i turystów. Imprezy plenerowe przyciągały ludzi z całej Polski. Formacja zaczęła regularnie organizować inscenizacje nawiązujące do wydarzeń historycznych, którym zawsze towarzyszy opowieść, dawne tańce, pokazy musztry i sprawności rycerskiej.
W ostatnich latach można było być świadkiem uroczystego wjazdu do Sandomierza króla Zygmunta Starego z królową Boną po bitwie pod Orszą, prezentowano króla Władysława Jagiełłę dziękującego sandomierzanom za ich udział w bitwie pod Grunwaldem. W „repertuarze” chorągwi jest także inscenizacja wjazdu do Sandomierza króla Jana III Sobieskiego, najazdy tatarskie i wiele innych historycznych wydarzeń. Większość rekonstrukcji organizowana jest w sezonie turystycznym, ostatnio niestety rzadziej z powodu skromniejszych miejskich dotacji.
Chorągiew Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej również zajmuje się edukacją. W Kamienicy Oleśnickich od wielu lat istnieje Strażnica Historii i Kultury Królewskiego Miasta Sandomierza, czyli rodzaj muzeum, w którym jest osiem sal tematycznych. Są tam ekspozycje dotyczące rozmaitych wydarzeń historycznych, np. bitwy pod Grunwaldem, a także postaci, np. Dobiesława z Oleśnicy czy Mszczuja ze Skrzynna. Jest tam również pomnik Zawiszy Czarnego. W zbrojowni rycerskiej można oglądać wyposażenie zbrojnych, od wojów Mieszka I począwszy.
– Potencjał zbrojowni i zbiorów w Kamienicy Oleśnickich naprawdę robi wrażenie. Jesteśmy w stanie odtworzyć każdą epokę. Mamy mnóstwo różnego typu uzbrojenia i strojów, wszystko zgodne z przekazami historycznymi – podkreśla kasztelan Karol Bury.
SANDOMIERSCY RYCERZE PODBIJAJĄ EUROPĘ
Chorągiew Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej tworzy około 60 osób. Są to głównie uczniowie szkół oraz studenci. W składzie jest duża rotacja, ponieważ młodzi ludzie po zakończeniu edukacji często wyjeżdżają z Sandomierza. Z chorągwią ściśle współpracuje Sandomierski Ośrodek Kawaleryjski, prowadzony przez starszego syna kasztelana – Andrzeja Burego.
Sandomierscy zbrojni byli odtwórcami bitwy pod Grunwaldem, uczestnikami turniejów rycerskich w Gdańsku, Gniewie, Chełmnie, Bolkowie i Lublinie. Wyjeżdżają na Ukrainę i na Słowację. Za południową granicą Polski mają zaprzyjaźnione bractwo rycerskie Kohor w Preszowie. Kilka razy wraz ze swoją husarią uczestniczyli w rocznicy bitwy pod Wiedniem, a także w bitwie pod Lipskiem. Mieli też pokaz w Brukseli, gdy Polska zostawała członkiem Unii Europejskiej.
I CO DALEJ?
W tym roku Chorągiew Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej nie zawiedzie swoich fanów. Kasztelan zapowiada, że odbędzie się wiele imprez.
Można jednak odnieść wrażenie, że Chorągiew nie do końca jest doceniana w swoim rodzinnym mieście. Z roku na rok maleją dotacje z urzędu miasta, co siłą rzeczy ogranicza możliwości organizowania dużych wydarzeń z udziałem rycerzy z Polski i zagranicy. Niewykluczone, że jeżeli ta tendencja się utrzymana to Chorągiew Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej coraz częściej będzie dużą atrakcją turystyczną… innych gmin, które zapraszają tę formację.