Jeden z lokali gastronomicznych w Kielcach rozpoczął sprzedaż dań na miejscu, co jest zabronione w związku z obostrzeniami sanitarnymi. Chodzi o jedną z restauracji w centrum miasta. Jej właściciel nie chciał rozmawiać z Radiem Kielce.
Grzegorz Romański, właściciel restauracji Monte Carlo, nie potępia, ani nie pochwala takich zachowań kieleckich restauratorów.
– Każda firma jest w innej kondycji finansowej. Trzeba patrzeć na to, że ludzie mają naprawdę potężne problemy z utrzymaniem tych restauracji. Świeże lokale jeśli nie wzięły dofinansowań z tarczy antykryzysowej, ryzykują i się otwierają, nie patrząc na obostrzenia sanitarne. Trudno jest mi się wypowiadać o jednostkowych przypadkach, to indywidualna sprawa. Nie zamierzam ani potępiać, ani pochwalać takiego rodzaju postępowania – mówi.
Nadkomisarz Kamil Tokarski, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Kielcach informuje, że rola policji sprowadza się do zapewnienia porządku i bezpieczeństwa podczas kontroli.
– Towarzyszymy służbom sanitarnym, to one sporządzają dokumentacje, protokoły w tym zakresie, podejmują kroki i czynności prawne związane z otwarciem takiego lokalu – wyjaśnia.
Dr Magdalena Piłat-Borcuch, socjolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach stara się zrozumieć właścicieli restauracji, którzy mimo obostrzeń otwierają swoje lokale.
– Każdy z nas musi podjąć decyzję, czy chce iść do takiego lokalu. Z jednej strony na szali jest kwestia zdrowia i życia i są to absolutnie najważniejsze wartości, a z drugiej strony są restauratorzy, którzy nie widzą możliwości, aby dłużej pozostawać w zamknięciu, bo oznacza to dla nich koniec biznesu. Nie popieram tego, abyśmy ruszyli teraz do restauracji, ale w żaden sposób nie chciałabym stworzyć obrazu potępienia dla osób, które otworzyły lokale, bo nie wiemy, jaki był powód takiego kroku – podkreśliła.
Kary nakładane przez sanepid za nieprzestrzeganie obostrzeń sanitarnych mogą wynieść do 30 tys. zł.