Warunkowe umorzenie postępowania karnego na rok próby, 500 zł na cel społeczny – taki wyrok zapadł w środę (27.01) wobec kibica piłkarskiego, który po meczu Jagiellonii i Wisły Kraków zszedł z trybun białostockiego stadionu na boisko, by zrobić sobie zdjęcie z Jakubem Błaszczykowskim. Mężczyzna stanął przed Sądem Rejonowym w Białymstoku pod zarzutem naruszenia przepisów bezpieczeństwa imprez masowych.
Incydent po meczu pierwszej kolejki obecnego sezonu piłkarskiej ekstraklasy
Do incydentu doszło wieczorem 24 sierpnia 2020 roku, tuż po meczu pierwszej kolejki obecnego sezonu piłkarskiej ekstraklasy. Po końcowym gwizdku sędziego, z trybun na murawę miejskiego stadionu w Białymstoku dostał się przez jedną z furtek kibic z dziećmi, który bez problemu podszedł do Jakuba Błaszczykowskiego, by zrobić sobie z nim zdjęcie. Według informacji medialnych, najpierw zrobił mu zdjęcie ze swoimi dziećmi, potem poprosił kapitana wiślaków o selfie.
Gdy całą sytuację zauważyli przedstawiciele obu klubów, wyprosili kibica z miejsca, gdzie nie miał prawa się znaleźć. Ze względu na bezpieczeństwo pandemiczne zespołu, reprezentant Polski został odseparowany od reszty drużyny, z Białegostoku do Krakowa wracał oddzielnie i trafił na profilaktyczną kwarantannę. Jego test na koronawirusa okazał się negatywny.
Jagiellonia wydała wtedy oświadczenie, w którym przeprosiła Wisłę Kraków. Komisja Ligi nałożyła jednak na białostocki klub karę finansową w wysokości 15 tys. zł za niewłaściwą organizację meczu; kara dotyczyła zarówno tego incydentu, jak i konieczności przerwania meczu po rzucaniu serpentyn przez kibiców.
Po incydencie Jagiellonia przeprowadziła weryfikację zabezpieczeń w poszczególnych strefach miejskiego stadionu w czasie meczów, by do podobnych zdarzeń w przyszłości nie doszło.
Prokuratura zarzuciła białostoczaninowi, że złamał przepisy dot. bezpieczeństwa imprez masowych
Prokuratura Rejonowa Białystok-Południe zarzuciła 42-letniemu białostoczaninowi, że złamał przepisy dotyczące bezpieczeństwa imprez masowych i „działając publicznie, umyślnie i z oczywiście błahego powodu, okazując przez to lekceważący stosunek do porządku prawnego” wbrew przepisom ustawy wdarł się na teren, na którym były rozgrywane zawody sportowe.
Takie zachowanie penalizuje art. 60 ust. 1 tej ustawy; grozi za to grzywna, kara ograniczenia wolności lub nawet do 3 lat więzienia. Zachowanie zostało przez prokuraturę zakwalifikowane jako występek o charakterze chuligańskim.
Wyrok zapadł w środę po jednej rozprawie; wcześniej oskarżony złożył wyjaśnienia, sąd przesłuchał też jednego świadka.
Co mówili, nie wiadomo, bo sprawa odbyła się bez obecności publiczności, w tym dziennikarzy. Sąd nie zgodził się na to, by byli na sali rozpraw, uzasadniając to obostrzeniami związanymi z pandemią koronawirusa. W obecnej sytuacji pandemicznej, w białostockim sądzie rejonowym każdorazowo to przewodniczący składu orzekającego decyduje czy dziennikarze i inne osoby z publiczności mogą być na sali.
Jak poinformowała rzecznik Sądu Rejonowego w Białymstoku sędzia Beata Wołosik, sąd warunkowo umorzył postępowanie karne wobec oskarżonego na roczny okres próby. Orzekł też wobec niego środek karny – 500 zł świadczenia pieniężnego na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej; mężczyzna ma też zapłacić koszty procesu.
Wyrok nie jest prawomocny.