Coraz więcej bocianów zostaje w Polsce, aby tutaj zimować. Lubelska Fundacja Epicrates apeluje, aby nie próbować ich chwytać, bo w ten sposób można wyrządzić ptakom więcej złego, niż dobrego. Organizacje pomagające zwierzętom otrzymują nawet kilka telefonów dziennie w sprawie tych ptaków przebywających w pobliżu domów lub na polach.
– Jeżeli bocian przebywa dłużej w jednym miejscu, to tych telefonów jest naprawdę dużo. Niektórzy nie rozumieją po prostu pewnych zależności – mówi Rafał Antoniszewski, wolontariusz z fundacji Epicrates. – W przypadku większych mrozów one są mniej ruchliwe, pozostają w jednym miejscu, często stoją na jednej nodze, żeby nie tracić energii na poruszanie się. Po pierwsze, nie powinniśmy łapać takich bocianów. Jeżeli zauważymy takiego bociana, obserwujemy go przez dłuższy czas, czy się porusza. Nie próbujmy go przepłaszać, niech sobie spokojnie odpoczywają, oszczędzają energię kiedy nie ma dostępnego pokarmu. Sprawdzanie czy mogą latać może być dla nich większą krzywdą niż ta, kiedy nie zrobimy nic i po prostu będziemy obserwowali.
– Zdarza się to już od lat, że te ptaki u nas pozostają i zimują – wyjaśnia Adam Zbyryt z Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków i Wydziału Biologii Uniwersytetu w Białymstoku. – Prawdopodobnie wynika to z ocieplania się klimatu. Każdego roku jakaś część bocianów zostawała u nas na zimę, szczególnie tych najmłodszych, najsłabszych. Wcześniej ich śmierć powodował mróz i śnieg i one w większości nie przeżywały, chyba że u jakichś gospodarzy były dokarmiane albo przetrzymywane w stodołach, co nie było rzadkością. Natomiast teraz te ptaki są w stanie same sobie radzić. Takie zjawisko prawdopodobnie będzie się nasilać i być może nawet będą zostawały także osobniki starsze, bo to się po prostu opłaca. Pozostanie w kraju, w miejscu, gdzie się rozmnażają, gdzie zakładają gniazda, jest bezpieczniejsze. Są w nim wcześniej, a więc mogą zająć najlepsze terytoria i przystąpić w nich do rozrodu.
– Czasem wzbudza zainteresowanie fakt, że bocian stoi nieruchomo na jednej nodze, ale to nie jest oznaka, że on jest osłabiony, tylko to sposób na przetrwanie – tłumaczy Kamil Piwowarczyk ze Stowarzyszenia „Szansa dla bociana”. – Bocian jedną nogę chowa w tych piórach, które nastroszone tworzą warstwę izolacyjną powodując to, że bocian nie jest w stanie się wychłodzić. Układ krwionośny w nogach jest tak zbudowany, że krew żylna ogrzewa tętniczą, a tętnicza żylną. Tak więc bocian nie jest w stanie odczuwać zimna w nogach.
– Jeżeli widzimy, że ptak albo na naszą obecność albo na obecność na przykład ptaków drapieżnych, np. bielików, które są coraz powszechniejsze w naszych warunkach, nie odlatuje, albo psów, które go przeganiają i on podlatuje bardzo niewprawnie, widać, że jest osłabiony, że nie jest w stanie już uciekać na duże odległości i wtedy jest łatwy do schwytania, to wówczas taką interwencję faktycznie możemy, a nawet powinniśmy podjąć, bo ten ptak w końcu zginie właśnie w szponach albo w zębach drapieżnika – mówi Adam Zbyryt. – Natomiast w innym wypadku jeżeli widzimy, że się przemieszcza, stoi na gnieździe, czyli musiał tam wylecieć – bo często się zdarza, że one nocują w swoich gniazdach właśnie ze względu na bezpieczeństwo – to w takich wypadkach nie musimy w żaden sposób interweniować.
– Jeżeli faktycznie mamy duże mrozy, dużą okrywę śnieżną, to wtedy możemy takiego ptaka dokarmiać – mówi Rafał Antoniszewski. – To też jednak musi być odpowiedni pokarm. To musi być przede wszystkim surowe nieprzetworzone mięso, może być to drób, podroby drobiowe, jednak na dłuższą metę lepiej, żeby ta dieta była urozmaicona. Mogą być to niewielkie ryby, dobrze by było, gdyby na przykład były to gryzonie w całości, które można dostać w sklepach zoologicznych, bo to jest najbardziej wartościowy i najbardziej odpowiedni pokarm dla bocianów, tak naprawdę ich naturalny, bo tym żywią się w naturze same wyszukując sobie pożywienie.
Adam Zbyryt dodaje, że bocian to nie jest taki ptaszek, którego w prosty sposób można podejść i schwytać.
– Trzeba posiadać specjalny pistolet, który pod sprężonym powietrzem wyrzuca taką specjalną sieć. Ja próbowałem kiedyś łapać bociany i to nie jest proste. Bociany są niezwykle inteligentne i bystre i wiedzą, kiedy chcemy je schwytać. Trzeba to zrobić z odpowiedniej odległości, ok. 20 metrów. Bocian natychmiast ucieka, więc tu trzeba naprawdę ogromnego sprytu i wprawy, więc takie podejście „przyjedźcie i złapcie” wielu osób wynika z tego, że naoglądały się takich filmów i programów. Rzeczywistość natomiast jest rozczarowująca i nie jest to takie proste.
Pamiętajmy, że możemy reagować tylko wtedy, kiedy widzimy osowiałego bociana lub na przykład z krwią na piórach. Nie podejmujmy kroków na własną rękę i skontaktujmy się z ornitologiem.