Łódzka Rada Miejska poparła projekt sprzedaży udziałów w łódzkim lotnisku. Stanowisko w tej sprawie zaproponowały same władze miasta, które niedawno przedstawiły pomysł znalezienia inwestora dla przynoszącego straty portu.
Sprzedaż to jedyna szansa na rozwój lotniska – przekonują władze miasta. Jednocześnie szukanie inwestora pozwoli sprawdzić jakie w ogóle jest zainteresowanie takimi inwestycjami. – Obecnie nie zamykamy się na żadne rozwiązanie i żadne kierunki. Ta decyzja ma na celu bardzo szerokie wysondowanie rynku: jakie będzie zainteresowanie, jaki będzie odzew. Natomiast na tym etapie nie determinuje żadnego kierunku geograficznego czy przeznaczenia lotniska – mówi wiceprezydent Łodzi Adam Pustelnik.
Miasto przy szukaniu inwestora chce promować lotnisko przede wszystkim jako dobre miejsce dla samolotów towarowych, ale chce również zachować loty pasażerskie. Przeciwko takiemu pomysłowi opowiedzieli się radni opozycji. Ich zdaniem pomysł sprzedaży udziałów w łódzkim lotnisku to kapitulacja i przyznanie się, że władze nie mają żadnego pomysłu na ruch lotniczy – Nie radzą sobie z zarządzaniem lotniskiem i to widać gołym okiem. Przez ostatnie 10 lat nie potrafili zadbać o jego rozwój i przyczynili się do jego obecnej agonii. Próba sprzedaży udziałów i pozbycie się w ten sposób problemu to nic innego, jak pokazanie niekompetencji menadżerskich i zarządczych ekipy Hanny Zdanowskiej – mówi Sebastian Bulak, radny z PiS.
Łódzkie lotnisko cienko przędzie – do niedawna oferowało wyłącznie loty rejsowe do Wielkiej Brytanii i Irlandii, a na skutek ostatnich decyzji Ryanaira również te połączenie zostały zawieszone.
Miasto pokrywa straty lotniska ze swojego budżetu a to niebagatelny wydatek kilkudziesięciu mln złotych rocznie. Miasto posiada ponad 95 % udziałów w lotnisku, a obowiązujące przepisy nie pozwalają sprzedać mniej niż połowę z nich.