Mariusz Czapelski oficer prasowy z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej informuje, że jeden ze strażaków wkroczył na lód, który się pod nim załamał. Pozostali testowali trzy metody pomocy poszkodowanemu.
– Pierwszy to wyciąganie człowieka za pomocą przedmiotów podręcznych takich jak gałąź, szalik czy linka. My robimy to za pomocą podręcznego bosaka – mówi strażak.
Drugim sposobem jest użycie drabiny. Chodzi o to, by drabina jak największą powierzchnią przylegała do lodu. Trzecim sposobem, który właściwie dostępny jest tylko służbom ratunkowym jest użycie sań śnieżnych. Dzięki takim próbom strażacy mogą skutecznie pomóc gdy zdarzy się prawdziwy wypadek.
Mariusz Czapelski ostrzega, że tafla lodowa nie jest gruba i nie powinniśmy wchodzić na lód.
-Nie wiemy w którym miejscu lód może być cienki i pod naszym ciężarem się załamie. Kilka minut w zimnej wodzie może doprowadzić do poważnego wychłodzenia organizmu – mówi Czapelski.
Jak dodaje strażak w takiej sytuacji wezwanie pomocy jest niemal niemożliwe. Jedyną szansą na przeżycie jest gdy pomoc udzielą inne osoby.
Podczas ćwiczeń strażacy mieli specjalne stroje, które chroniły ich przez wyziębieniem.