Trzech dozorców ze Szkoły Podstawowej numer 27 w Kielcach straciło pracę. To efekt szukania oszczędności przez dyrekcję placówki. Radio Kielce od kilku tygodni alarmuje o nadchodzących zwolnieniach pracowników obsługi i administracji w kieleckich szkołach. To efekt listopadowego zarządzenia prezydenta Bogdana Wenty, który uzależnił liczbę etatów od liczebności dzieci.
Władze Kielc zapewniają, że nikt ze zwolnionych nie pozostanie bez pracy, bowiem zostaną przeniesieni do innych placówek. Okazuje się, że na taką pomoc nie mogą liczyć osoby zwolnione nieco wcześniej. Dozorcy z SP nr 27 wypowiedzenia dostali w październiku. Jeden z nich – pan Lech zadzwonił na telefon interwencyjny Radia Kielce. Jak mówi, po ponad 20 latach spędzonych w szkole został pozostawiony sam sobie.
– Sytuacja była taka, że pani dyrektor wezwała nas do gabinetu, powiedziała, że jest jej przykro, ale potrzebuje oszczędności. Nie wytłumaczyła dokładnie, czemu nas wyrzuca. Mam żal, że potraktowała nas jak śmieci – mówi nasz słuchacz.
Małgorzata Sowa, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 27 w Kielcach nie chce komentować powodów zwolnienia dozorców, ale zapewnia, że bez nich placówka i tak będzie odpowiednio zabezpieczona.
– Podjęłam taką decyzję, wprowadzam system elektroniczny. Nie będę komentowała jakie są tego powody. Szkoła będzie w nocy zabezpieczona czujkami elektronicznymi. Tak jest w wielu miastach, w Kielcach też takie są takie szkoły – twierdzi Małgorzata Sowa.
Pan Lech szukał pomocy w kieleckim ratuszu. W Wydziale Edukacji, Kultury i Sportu usłyszał, żeby popytał o pracę w innych kieleckich szkołach.
Zenon Chaba, przewodniczący Ogólnopolskiego Międzybranżowego Związku Zawodowego RAZEM uważa, że przejście na system elektroniczny ma wiele minusów. To dlatego, że dozorcy wykonują też dużo prac porządkowych, a zewnętrzna firma ochroniarska już tego nie zrobi. Jak dodaje, w najbliższym czasie wypowiedzenia będą wręczali również dyrektorzy w innych szkołach i przedszkolach w Kielcach. Ma to być efekt zarządzenia prezydenta Wenty.
– Walczymy o to, żeby wojewoda unieważnił to zarządzenie, bo jest niezgodne z prawem – twierdzi związkowiec.