Właściciel firmy budowlanej, którego pracownicy odkryli, a następnie ukradli pamiątki po rodzinie Czartoryskich w Puławach tłumaczy, że nie miał świadomości dotyczącej wagi znaleziska.
Chodzi o znalezione kilka tygodni temu w kościele pod wezwaniem Świętego Józefa wota po tragicznie zmarłej księżniczce Teresie Czartoryskiej.
– Przy odkryciu tych przedmiotów mnie nie było – wyjaśnia właściciel firmy Piotr Golas.
– Dostałem informację o odkryciu. Niestety informacja była nierzetelna i nieszczegółowa, bo dostałem informację o odkryciu jakiś szmatek. Zleciłem pracownikowi pójście do proboszcza, żeby się tą sprawą zajął. Proboszcza nie było. Proboszcz pojawił się potem popołudniu tego samego dnia. Niestety nieuczciwi pracownicy i współpracownicy, po wyjęciu tego znaleziska, kosztowności zostały rozgrabione. Resztę włożyli potem do skrytki i zamurowali – dodaje.
Dzięki zdjęciom zrobionym przez jednego z pracowników okazało się jednak, że w skrytce było wiele cennych przedmiotów, które zniknęły. Piotr Golas tłumaczy, że wspólnie z konserwatorem zabytków ustalono, że pracownicy będą mieli czas na zwrócenie skradzionych przedmiotów przed zawiadomieniem policji. Odzyskano jednak tylko część precjozów. Po dwóch tygodniach Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków powiadomił śledczych, że przedmioty zostały skradzione.
Pięciu osobom postawiono w tej sprawie zarzuty. Grozi im do 10 lat pozbawienia wolności.
Właściciel firmy Piotr Golas – mimo postawionych zarzutów – otrzymał wczoraj pisemne podziękowania od Lubelskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków za pomoc w odzyskaniu dwóch medalionów i złotego krzyżyka.