Nasza sytuacja jest dramatyczna – mówią myśliwi z Koła Łowieckiego „Knieja” z Witnicy. Zamieścili w sieci apel o pomoc i proszą, aby wpłacać darowizny na ich konto.
Na ten moment nikt nie wpłacił ani złotówki – przyznaje Paweł Bielawski, prezes Koła Łowieckiego „Knieja”.
– Ten nasz apel to też jest taki krzyk rozpaczy, bo podejrzewam, że nikt pieniędzy nie przeleje. To był bardziej taki krzyk, żeby zwrócić uwagę społeczeństwa na to, że jeśli nas nie będzie, to cały ten proces odszkodowawczy spadnie na państwo. A wiadomo, że państwo to są nasze podatki – mówi Bielawski.
W tym sezonie koło z Witnicy musi zapłacić rolnikom milion złotych odszkodowań. Myśliwym na ten moment brakuje 340 tys. zł. Normalnie pozyskiwali te pieniądze głównie z organizacji zbiorowych polowań dewizowych. Trzydniowe polowanie dla gości z Francji czy Danii to zarobek nawet 50 tys. zł.
Przez pandemię żadne polowanie zbiorowe w tym roku się nie odbyło – mówi Bielawski.
– Nie widzimy nawet światełka w tunelu, skąd pozyskać te pieniądze w jakiś sposób, żeby móc spłacić zobowiązania wobec rolników. To się zaczyna robić problem ogólnopolski. Ale zaczynamy to nagłaśniać. Zaczęliśmy pismem do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, później do premiera, z prośbą o pomoc – mówi prezes Koła Łowieckiego „Knieja”.
Pod listami do ministerstwa i premiera podpisało się sześć kół łowieckich z regionu – to m.in. myśliwi ze Szczecina, Witnicy, Chojny i Mieszkowic. Apelują o pilne wdrożenie programu naprawczego dla bankrutujących kół łowieckich. Apel poparła Zachodniopomorska Izba Rolnicza.