Gdzie w Wąchocku jest pałac i czym był „papier od Schoenberga”? Na te pytania odpowiadamy w kolejnym odcinku cyklu „Żelazne Doliny”.
Początki przemysłu w Wąchocku wiążą się z działalnością cystersów, to oni zakładali pierwsze kuźnice i zakłady metalowe. W XIX wieku, po kasacie zakonu, przemysłem w tym rejonie zajęli się świeccy.
Zakład pogórniczy w Wąchocku w 1888 roku przejął Niemiec Robert Nueman, dotychczasowy dzierżawca jednej z hal. Rok później sprzedał go swojemu zięciowi Mikołajowi Schoenbergowi. I tak zaczyna się tu historia rodzinna – przypomina Wioletta Sobieraj z Muzeum Przyrody i Techniki.
– Świetna współpraca między zięciem z teściem spowodowała rozwój zakładu. Cały kompleks metalowy rozrastał się, a wokół dworu mieszkalnego, tuż za ścianą, powstawały kolejne budynki fabryczne – opowiada.
Od strony północnej była odlewnia i warsztat, w części południowej: młyn, budynek fabryczny i pałac.
– Budynek mieszkalny wyróżniał się elewacją z kamienia, dwukondygnacyjnością, miał słupy i zdobienia, a otaczał go piękny ogród. Jego pozostałością są rosnące do dziś potężne drzewa. Jednocześnie pałac łączył się bezpośrednio z zakładem, więc życie rodziny i życie zakładu przenikało się na każdym etapie – opowiada Wioletta Sobieraj.
Zakładu nie ominęły burze historii, strajki z końca XIX wieku, i rewolucje z początku XX wieku. W tym samym czasie przeszła tu powódź, po której Mikołaj Schoenberg szybko się podniósł. Rodzina dopiero w latach 30-tych ubiegłego wieku doświadczyła spadkowej tendencji biznesowej. Na pięć lat Mikołaj Schoenberg wydzierżawił swój zakład i dom.
– Był ceniony w swoim fachu. „Papier od Schoenberga”, czyli świadectwo czeladnika wydane w Wąchocku, otwierało pracownikowi drzwi wielu fabryk, między innymi Zakładów Starachowickich – dodaje Wioletta Sobieraj.
Podczas II wojny światowej rodzina znalazła się w trudnej sytuacji, bo choć z pochodzenia niemiecka, to sercem sprzyjająca Polakom. Mikołaj Schoenberg nawet podczas okupacji posługiwał się winietką zakładu napisaną w języku polskim, a na jednym z dokumentów znaleziono jego podpis, przypominający gwiazdę Dawida. Zatrudniał też u siebie ludzi, którzy mieli zostać wywiezieni na roboty przymusowe do Niemiec, ratując ich w ten sposób od opuszczenia kraju.
Przed 6 stycznia 1945 roku członkowie rodziny Schoenbergów wyjechali do Niemiec. Na wąchockim cmentarzu parafialnym pozostał grób rodzinny Neumannów i Schoenbergów.
Obecnie pałac jest w rękach prywatnych, ale, jak zapowiada właściciel, już wiosną zaczną się tu prace adaptacyjne. W budynku mają powstać mieszkania, jednak jego bryła i elementy architektoniczne zostaną zachowane.