Będziemy musieli masowo zwalniać pracowników obsługi i administracji – alarmują dyrektorzy placówek oświatowych w Kielcach.
To efekt zarządzenia prezydenta Bogdana Wenty, dotyczącego określenia sposobu ustalenia liczby etatów, na przykład kucharek, sprzątaczek i księgowych.
Jak twierdzą dyrektorzy, nowe wymogi nie mają sensu. Nie dość, że wiążą się ze zwolnieniami, to w efekcie w przedszkolach i szkołach nie będzie wystarczającej liczby osób do pracy – na przykład tylko jeden dozorca, czy dwie sprzątaczki.
– A co z urlopami, czy zwolnieniami chorobowymi. Kto wtedy ma sprzątać czy wydawać posiłki dzieciom – pytają dyrektorzy.
Marcin Różycki, zastępca prezydenta Kielc twierdzi tymczasem, że żadnych zwolnień w placówkach nie będzie. Mogą być natomiast przesunięcia, z jednej szkoły, gdzie jest przerost zatrudnienia, do takiej, w której pracowników brakuje. Jak podkreśla zarządzenie ma wprowadzić porządek i uregulować sytuację w placówkach oświatowych.
– To reguluje stan zatrudnienia, nie tylko ze względu na liczbę oddziałów, bo jest dużo więcej czynników. Algorytm sprawdza też powierzchnię szkoły, liczbę dzieci. Oczywiście każdą jednostkę będziemy traktować indywidualnie – zapowiada Marcin Różycki.
Protest w sprawie zarządzenia Bogdana Wenty zapowiada Zenon Chaba, przewodniczący Ogólnopolskiego Międzybranżowego Związku Zawodowego RAZEM, który skupia między innymi pracowników obsługi technicznej w placówkach oświatowych. Zenon Chaba mówi wprost, że zarządzenie prezydenta Kielc jest absurdalne i zupełnie oderwane od rzeczywistości.
– W przedszkolu nieistotna jest liczba dzieci, a liczba posiłków. Tam dziecko je trzy razy dziennie. Poza tym co wspólnego mają dozorcy z liczbą dzieci? A tak właśnie wyliczana jest liczba etatów. Podobnie jest z administracją, gdzie liczba etatów również została wzięta „z czapki” – twierdzi Zenon Chaba.
Jego zdaniem, zarządzenie musi zostać wycofane. Pismo w tej sprawie zamierza wysłać do wojewody świętokrzyskiego oraz do Kamila Suchańskiego, przewodniczącego Rady Miasta Kielce.
Ten ostatni przyznaje, że sprawy nie zna, ale dodaje, że niestety zastrzeżenia do zarządzenia Bogdana Wenty go nie dziwią.
– Rzeczywiście zarządzenia pana prezydenta, które pojawiają się w ostatnim czasie pozostawiają wiele do życzenia. Przykładem jest chociażby podwyżka opłat na cmentarzach komunalnych, którą przedstawiono z kilkunastodniowym zaledwie wyprzedzeniem. Teraz dowiadujemy się o radykalnych cięciach w szkolnictwie – mówi Kamil Suchański.
Jak dodaje, zarządzenie sprawi duży problem zwłaszcza małym placówkom, gdzie często nie da się ograniczyć zatrudnienia w stopniu, które nakłada zarządzenie.