W 10. kolejce I ligi piłkarzy ręcznych KSSPR Końskie wygrał we własnej hali z SMS ZPRP Kielce 30:27 (18:14). Mecz był niezwykle emocjonujący, a prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie. Ostatecznie górę wzięło doświadczenie gospodarzy.
Świetnie w bramce kielczan spisywał się w drugiej połowie Marcel Jastrzębski, który bronił w nieprawdopodobnych sytuacjach m.in. trzy rzuty karne, ale nie wystarczyło to do zwycięstwa.
– Starałem się jak mogłem pomóc mojej drużynie. Za wszelką cenę chciałem wygrać. Czasami popełniamy głupie błędy, które napędzają przeciwników. Zwycięstwo było w naszym zasięgu, ale bramkarz gospodarzy nas zatrzymał – stwierdził Marcel Jastrzębski.
Tym bramkarzem, który zatrzymał kielecką drużynę był Daniel Szot. To był jego dzień. Kapitalne interwencje i ważny gol zdobyty rzutem przez całe boisko, dały konecczanom zwycięstwo.
– Druga połowa była bardzo ciężka. Zawodnicy z Kielc wyszli nawet na prowadzenie. Między słupkami trzeba mieć jednak trochę szczęścia. Wisienką na torcie dla bramkarza jest sytuacja, kiedy odbije kilka ważnych piłek i jeszcze zdobędzie gola. To zawsze jest dodatkowa radość – powiedział Daniel Szot.
Najwięcej bramek dla gospodarzy rzucili w tym spotkaniu Przemysław Matyjasik – 8 oraz Paweł Wolski i Bartosz Sękowski po 6. Najskuteczniejsi w kieleckim zespole byli Jakub Będzikowski i Dawid Ruhnke, którzy zapisali na swoich kontach po 6 trafień.
W tabeli I ligi obydwie świętokrzyskie ekipy utrzymały swoje lokaty. Konecczanie z 12 punktami zajmują 7. miejsce. Kielczanie mają na kocie 3 punkty mniej i są na 9. pozycji.
Za tydzień KSSPR Końskie zmierzy się na wyjeździe z szóstą w tabeli Olimpią MEDEX Piekary Śląskie, a SMS ZPRP Kielce podejmował będzie dziesiąty Viret CMC Zawiercie.