Od 1 lutego w Krakowie obowiązywać będą nowe ceny biletów komunikacji miejskiej – zdecydowali w środę radni. Bilet jednoprzejazdowy będzie kosztować 6 zł, miesięczny na wszystkie linie w I strefie 148 zł, a dla płacących w mieście podatki 80 zł.
Podwyżki będą mniejsze od taryf proponowanych pierwotnie przez prezydenta miasta. Radni przyjęli poprawki zgłoszone przez klub Koalicji Obywatelskiej. Zmieniono termin wprowadzenia podwyżek na 1 lutego i utrzymano bilety miesięczne na jedną linię. Będzie też możliwość kupienia półrocznego biletu mieszkańca.
Za przyjęciem uchwały ws. podwyżek zagłosowało 24 radnych, 12 było przeciw, 2 osoby wstrzymały się od głosu, a 2 nie brały udziału w głosowaniu. Klub PiS złożył wotum separatum. Uchwalenie nowej taryfy biletowej w Krakowie poprzedziła gorąca debata.
Wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig tłumaczył radnym, że intencją podwyżek jest zrównanie wpływów od pasażerów kupujących bilety z środkami przeznaczanych na komunikację miejską z budżetu miasta, czyli także z pieniędzy mieszkańców.
W 2019 r. wpływy ze sprzedaży biletów pokrywały ok. 53 proc. kosztów funkcjonowania krakowskiego systemu transportu publicznego. Stan epidemii wywołany wirusem SARS-CoV-2 znacząco wpłynął na spadek dochodów z tego źródła.
Władze miasta proponowały, by najpopularniejszy bilet jednoprzejazdowy (50-minutowy) obecnie kosztujący 4,60 zł został zastąpiony biletem jednoprzejazdowym, ale 60-minutowym za 6,60 zł. Po prawkach radnych będzie on kosztował 6 zł.
Radni przystali na zaproponowane ceny pozostałych biletów czasowych. Za 20-minutowy, który teraz kosztuje 3,40 zł od 1 lutego trzeba będzie zapłacić 4 zł, a za 90-minutowy o 2 zł więcej niż obecnie – 8 zł.
Bilet miesięczny mieszkańca, posiadającego Kartę Krakowską, czyli płacącego w mieście podatki, na wszystkie linie w I strefie będzie kosztować 80 zł (do tej pory było to 69 zł, a prezydent proponował podwyżkę do 96 zł), a dla tych którzy Karty Krakowskiej nie mają – 148 zł.
Nowością ma być wprowadzenie III strefy obejmujące gminy, które zintegrują lokalny transport z Krakowem.
Radni KO uznali, że zachętą dla mieszkańców będzie wprowadzenie biletu półrocznego za 420 zł, w takiej formule, że mieszkańcy płaciliby za niego nie jednorazowo całą kwotę, ale kupowali bilety przez pięć miesięcy z rzędu za 80 zł bez ani jednego dnia przerwy, a w szóstym mieliby bilet za 20 zł.
Przywrócono też bilety miesięczne na jedna linię w I strefie za 54 zł dla mieszkańców i 80 zł dla niepłacących podatków pod Wawelem.
Radni podkreślali w dyskusji, że pandemia koronawirusa spowodowała drastyczny spadek liczby pasażerów korzystających z komunikacji miejskiej. Łukasz Wantuch z klubu Przyjazny Kraków mówił, że w styczniu 2020 roku sprzedano 614 tys. 50-minutowych, a w październiku tylko 353 tys., a jeśli chodzi o bilety miesięczne na jedną linię 11 tys. 207 w styczniu, w październiku 5 tys. 580.
– Jakikolwiek wersję podwyżek przyjmiemy, będziemy musieli dopłacić do komunikacji miejskiej kwoty idące w dziesiątki a nawet setki milionów złotych – mówił Wantuch. Proponował, żeby pozostawić niezmienione ceny biletów dla krakowian, a podnieść ceny dla osób spoza Krakowa.
Inni radni wskazywali, że podwyżki mogą tylko zniechęcić do korzystania z komunikacji zbiorowej.
– Niezależnie, jak będzie cena biletów okresowych i tak jest to bez znaczenia, bo nie ma kto tego płacić. Nie ma pasażerów, a pandemia będzie trwała – mówił radny Grzegorz Stawowy (KO).
Dominik Jaśkowiec (KO) wskazywał, że brakuje integracji miejskiej taryfy biletowej z kolejowym transportem aglomeracyjnym, transparentnego systemu zniżek, który premiuje osoby wierne komunikacji miejskiej oraz biletów przystankowych.