– Wszystko jest w rękach niemieckiej prezydencji – tak Piotr Wawrzyk, wiceminister spraw zagranicznych komentuje dzisiejszy wideoszczyt europejskich przywódców w sprawie unijnego pakietu budżetowego.
Jak zaznacza, wielokrotnie zdarzało się, że sytuacja przed szczytem była napięta, ale potem osiągano kompromis.
Polska i Węgry poinformowały w poniedziałek, że nie mogą zaakceptować budżetu Unii Europejskiej na lata 2021-2027 i funduszu odbudowy po pandemii z powodu dołączonych do nich przepisów uzależniających wypłatę funduszy od stanu praworządności. Obydwa kraje argumentują, że brak jest gwarancji poszanowania traktatowych praw krajów członkowskich. To stanowisko przedstawił wczoraj w sejmie premier Mateusz Morawiecki, ale nie spotkało się ono z akceptacją polityków opozycji, którzy twierdzą, że jest antyeuropejskie i może doprowadzić do polexitu.
Wiceminister spraw zagranicznych wyjaśnił na naszej antenie, że mechanizm zaproponowany teraz przez prezydencję niemiecką zakłada, iż to, co urzędnik Komisji Europejskiej uzna za praworządne, będzie wymagane od państw członkowskich. Żaden traktat unijny takiego mechanizmu nie przewiduje – podkreślił Piotr Wawrzyk.
– Nigdzie w traktatach i w żadnej dziedzinie prawa europejskiego nie ma takich możliwości działania dla komisji. Grupa urzędników ma decydować, czy coś jest dobre, czy też złe, czy zgodne z prawem europejskim, czy nie jest zgodne, czy coś jest wartością w ramach Unii Europejskiej i praworządnością, czy też nie jest, nie przejmując się stanowiskiem krajów członkowskich. Nie ma w tym żadnej logiki i żaden przepis traktatowy takich uprawnień komisji nie daje – dodał.
Piotr Wawrzyk stwierdził, że politycy opozycji nie mają żadnej propozycji programowej dla Polski, dlatego jedynym orężem do walki z rządem jest straszenie polexitem. Tymczasem premier Mateusz Morawiecki mówił w sejmie, że właśnie stabilność i pewność prawa jest wartością dodaną w ramach Unii – zaznaczył.
Wiceminister odniósł się także do słów Donalda Tuska z 2018 roku, który stwierdził wówczas, że uważa za bardzo ryzykowny krok łączenie środków unijnych z praworządnością.
– Wydaje mi się, że trudno byłoby politykom opozycji, gdyby teraz rządzili, zgodzić się na coś takiego – stwierdził. – Nie jest wykluczone, jak powiedział wczoraj premier, że ten rodzaj nacisku może być w przyszłości wykorzystany przeciwko państwom członkowskim. Dziś mowa jest o Polsce i Węgrzech, a za kilka lat może to być Słowenia, Belgia, Szwecja, czy Hiszpania. Każdy myślący polityk będzie się takiemu rozwiązaniu sprzeciwiał – podkreślił wiceminister.
Wyraził przekonanie, że do końca roku uda się wypracować kompromis i, co za tym idzie, uniknąć wprowadzenia prowizorium budżetowego.