Od dziś wszystkie szkoły w Polsce pracują zdalnie. Jednocześnie dyrektorzy placówek muszą zapewnić opiekę dzieciom lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych. Rząd zdecydował o takim rozwiązaniu, by osoby walczące z pandemią nie musiały organizować na własną rękę opieki dla swoich dzieci.
Kazimierz Mądzik, świętokrzyski kurator oświaty informuje, że nie wpłynęła do niego żadna informacja na temat szkoły, gdzie świetlica szkolna nie przyjmowałaby dzieci. Jak ustaliło Radio Kielce, zainteresowanie opieką świetlicową jest jednak bardzo małe. W największych szkołach podstawowych w stolicy województwa dzieci przyprowadziły pojedyncze osoby.
W Szkole Podstawowej nr 33 w Kielcach uczy się ponad tysiąc dzieci. Dziś z opieki świetlicowej korzystał tylko jeden uczeń. Marzena Tranowska, dyrektor placówki zapewnia, że jeżeli kolejni rodzice będą potrzebowali opieki nad uczniem, szkoła jest na to gotowa.
– Oczywiście zgodnie z rozporządzeniem świetlicę mamy otwartą, czekamy na dzieci. Na tę chwilę zainteresowanie nie jest duże, ale to jest dopiero pierwszy dzień. Rodzice też muszą zaplanować sobie swoje życie, zarówno zawodowe jak i prywatne i cały czas mają możliwość zapisania dziecka do świetlicy – mówi Marzena Tranowska.
Niewielu rodziców przyprowadziło swoje dzieci również do Szkoły Podstawowej nr 25 w Kielcach. To jedna z największych podstawówek w województwie, uczy się tu ponad 1300 dzieci.
Sylwester Ozga, dyrektor placówki informuje, że szkoła była gotowa na większą grupę uczniów korzystających ze świetlicy.
– Z zadeklarowanych w piątek jedenastu uczniów klas młodszych, dziś mam tylko dwoje dzieci z klasy pierwszej na świetlicy – mówi dyrektor.
Jak dodaje, szkoła oprócz objęcia opieką uczniów, zapewnia im również dostęp do sprzętu komputerowego, dzięki czemu mogą brać udział w nauce zdalnej.