Na problemy z pobraniem wymazu do testu na obecność koronawirusa poskarżył się nam słuchacz ze Skarżyska, dzwoniąc na numer telefonu interwencyjnego. Jak mówi, stał w kolejce przed punktem drive thru dwa dni, bez pewności, że uda się przeprowadzić wymaz.
– Stoimy tu drugi dzień, dziś od 5 rano. Wczoraj po kilku godzinach, osoba pobierająca próbki poinformowała nas, że czas jej pracy się skończył i nie zbada już nikogo więcej – relacjonował.
Osoby, które wczoraj nie zostały poddane badaniu, utworzyły listę społeczną, aby dziś określić kolejność pobrań. Ich niepokój budził także fakt, że badanie wykonuje jedna osoba, która jednocześnie wypełnia dokumenty i pobiera próbki.
– W ciągu godziny pracownik bada pięć lub sześć osób, ma zaledwie 20 próbek, czeka, aż przywiozą mu resztę. Nie wiemy, czy wystarczy zestawów dla wszystkich, bo tu jest ponad 40 osób. Przez czekanie w kolejce na deszczu możemy zapaść już nie na COVID-19, ale na szereg innych chorób – skarży się słuchacz.
Beata Szczepanek, rzecznik świętokrzyskiego oddziału NFZ, potwierdza, że w Skarżysku działa tylko jeden punkt pobrań. Prywatna firma, która go prowadzi, ma umowę określającą czas pracy.
– To w kolejnych dniach zarówno godziny poranne, jak i popołudniowe. Organizacja pracy zależy od firmy. Większość z 33 punktów wymazowych w naszym województwie znajduje się na powietrzu, w specjalnych namiotach, na tym polega specyfika punktów drive thru – wyjaśnia rzecznik.
Jak dodała Beata Szczepanek osoby, które mają skierowanie na wymaz, nie muszą go wykonywać w miejscu zamieszkania, można pojechać do sąsiedniego powiatu lub do Kielc. Warto także wcześniej zadzwonić do punktu pobrań i umówić się na badanie. Jest także szansa, że w najbliższym czasie w Skarżysku powstanie drugi punkt pobrań.
Obecnie w województwie świętokrzyskim funkcjonują 33 punkty pobrań, z czego jeden ma dwa zespoły wymazowe. To największa w Polsce liczba punktów w przeliczeniu na jednego mieszkańca.