Album dla dzieci zatytułowany „Biel. Czerwień. Braterstwo”, który powstał w Muzeum Narodowym w Kielcach trafi do Polaków na Wschodzie, ale także w Czechach, Szkocji, Irlandii, a nawet w Nowej Zelandii.
Wydawnictwo powstało z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Towarzyszyło wystawie, którą w 2018 roku można było oglądać w muzeum. Jak mówi Joanna Kaczmarczyk, zastępca dyrektora do spraw naukowych Muzeum Narodowego w Kielcach, od tego czasu było rozdawane najmłodszym gościom.
– Tak się zdarzyło, że książkę na temat historii i znaczenia naszych barw narodowych zobaczył ktoś z Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie. Bardzo się spodobała. Trafiła też w sferę zainteresowań fundacji, która obejmuje swoją opieką rozmaite stowarzyszenia polonijne na Wschodzie, ale nie tylko – mówi.
Autorem treści w sposób przystępny podanych młodemu czytelnikowi jest doktor Paweł Grzesik, kierownik działu historii w Muzeum Narodowym w Kielcach, a szata graficzna to dzieło Oli Makowskiej.
Jak podkreśla Joanna Kaczmarczyk, sposób opowiadania o ważnych, patriotycznych kwestiach okazał się kluczowy.
– Merytorycznie jest niezwykle ciekawa i w sposób bardzo szeroki opowiada o znaczeniu naszych barw, i symboli narodowych oraz wykorzystywania ich na przestrzeni wieków w rozmaitych miejscach – zaznacza.
Przy wsparciu Fundacji Orlen dodrukowanych zostało 13 tys. egzemplarzy i rozesłanych w różne części Europy. Jak mówi Joanna Kaczmarczyk, zasięg publikacji jest imponujący.
– To już nie tylko stowarzyszenia działające na Wschodzie, ale też Szkocja, Irlandia, Węgry, a ostatnio dowiedziałam się, że także stowarzyszenia polonijne w Nowej Zelandii upomniały się o tę książeczkę, więc najprawdopodobniej trafi ona także tam – dodaje.
Album nie tylko jest ciekawym źródłem informacji, ale też wizytówką Muzeum Narodowego w Kielcach.
– To jest fantastyczne, jeśli wystawie towarzyszy wydawnictwo, które ma bardziej uniwersalny charakter. Okazało się, że postawienie na tę uniwersalność sprawiło, że ten album „nie przeterminował się” wraz z końcem ekspozycji. To dla nas chluba, że w ten sposób te informacje docierają do różnych krajów, a nawet na różne kontynenty - zaznacza Joanna Kaczmarczyk.