Zapaleniem znicza pamięci uczczono w Starachowicach pamięć wierzbnickich Żydów. Dziś przypada 78 rocznica zagłady getta w Starachowicach, czyli dawnym Wierzbniku.
– 27 października 1942 roku od rana na Rynku trwała selekcja Żydów – przypomina Paweł Kołodziejski, dyrektor Muzeum Przyrody i Techniki. – Niemcy dzielili zatrzymanych na tych, którzy mieli natychmiast zginąć i tych, którzy mieli prawo do krótkiego życia, jako niewolnicy.
Rozdzielano rodziny, przyjaciół i krewnych. Słabych i niedołężnych mordowano w bramie jednej z kamienic lub na płycie Rynku. Jak wspominają ocalali, ulicą Krętą płynęła krew. Wiele osób straciło życie we własnym domu, to ci, którzy nie byli w stanie wyjść o własnych siłach.
Prawie 4 tysiące Żydów zostało pognanych do bydlęcych wagonów, które wywiozły ich do obozu zagłady w Treblince. Niespełna 1,5 tysiąca pognano do trzech obozów pracy, które mieściły się na Majówce, na strzelnicy i w jednym z tartaków. Znaczna część Żydów pracowała w Zakładach Starachowickich. W 1944 zostali przewiezieni do Auschwitz. W sumie przy życiu zostało około 400 Żydów ze Starachowic. Znany dziś opis wydarzeń sprzed 78 lat to głównie ich wspomnienia.
Od 2012 roku Muzeum Przyrody i Techniki organizuje pod koniec października Dni Pamięci.
– To czas kultury żydowskiej, pokazywania wszystkiego, co mamy wspólne – zaznaczyła wicedyrektor instytucji Wioletta Sobieraj. – Treści były dobierane w ten sposób, aby stopniować natężenie grozy. Zawsze też ostatni akcent to była pochwała życia, koncerty czy spektakle pokazujące, że pamięć o zamordowanych jest śladem ich istnienia. Tego, że żyją w naszej pamięci – mówi.
W tym roku, ze względu na epidemię, nie było możliwości zorganizowania spotkań, nie było tradycyjnego spaceru dla młodzieży przedwojennymi ulicami żydowskiego Wierzbnika. W imieniu pracowników muzeum i całego miasta, znicz przed tablicą upamiętniającą 4,5 tysiąca starachowickich Żydów zapalili Paweł Kołodziejski i Wioletta Sobieraj, a wszyscy mieszkańcy mają możliwość oddać cześć zamordowanym przez cały dzień.