Przed siedzibą Zarządu Morskiego Portu Gdańsk związkowcy NSZZ Solidarność manifestowali w obronie ponad 300 miejsc pracy. Stoczniowcy domagają się jasnych decyzji co do przyszłości spółki, wyboru inwestora strategicznego oraz gwarancji pakietu socjalnego.
Decyzja o manifestacji zapadła, gdyż chcemy podpisać konkretne porozumienie. Ogólne zapewnienia nie dają nam żadnych gwarancji – mówi o sytuacji w spółce Piotr Ratkowski, KZ NSZZ „Solidarność” w Port Gdański Eksploatacja. – Konieczny jest w Eksploatacji inwestor strategiczny i odejście od sposobu wynajmu zewnętrznym firmom naszych terenów oraz żurawia. Spółka, należąca przecież do naszego państwa, kurczy się. Firmy zewnętrzne rozpierają się na naszym terenie. Zleca się nam tylko część prac przeładunkowych w porcie. Pozostaje nam jedynie tzw. relacja burtowa, czyli przeładunek towarów ze statku na plac. Relacja placowa, czyli dalszy transport ładunku przejmują inni.
Związkowcy żądają także zapewnienia bezpiecznych warunków zatrudnienia i zmiany organizacji pracy.
INTENCJE POD ZNAKIEM ZAPYTANIA
Obecny na proteście Krzysztof Dośla, przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność”, zaznaczył, że według jego opinii, sytuacja jest bardzo zła. Tereny na których do niedawna działalność samodzielnie prowadził PGE bowiem zostać miały wydzierżawione podmiotom zewnętrznym.
– Jest tam prowadzona działalność, która stawia pod znakiem zapytania intencje zarządu portu. Oznacza to, że albo brak jest kontroli nad tym, co się dzieje, albo że podejmowane są działania, których jedynym celem jest zysk. Działalność spółki stoi pod znakiem zapytania, a determinacja zebranych tu pokazuje, że niepokój odczuwa większość pracowników – mówił przewodniczący.
BEZ REZULTATÓW
Poprzedni protest w tym samym miejscu odbył się dwa lata temu. Według związkowców jednak, nie przyniósł żadnych efektów.
– Wciąż obawiamy się o swoje stanowiska pracy oraz o politykę firmy, która niebawem sprawić może, że zatrudnienia będziemy musieli szukać gdzie indziej. Zarząd portu nie inwestuje w nas, a zamiast tego podejmuje współpracę z firmami zewnętrznymi zamiast z nami, firmą-córką – mówił Zbigniew Muszyński, jeden z protestujących stoczniowców.
BĘDĄ DALSZE ROZMOWY
Stoczniowcy swoje postulaty złożyli na ręce prezesa portu, który wraz ze współpracownikami pojawił się na proteście w trakcie jego trwania. Zarząd wyraził otwartość do dalszych rozmów.
– Zarząd Portu Gdańsk jest otwarty na dialog i transparentnie komunikuje swoje cele i założenia. Obecne inwestycje mają na celu wzrost przeładunków operatorów takich jak Port Gdański Eksploatacja. W tej chwili analizujemy możliwości doposażenia spółki w nowoczesne urządzenia przeładunkowe. Nie ma powodów do stawiania tezy, że zagrożony jest los pracowników – mówiła Anna Drozd, rzecznik prasowy Portu Gdańsk.