Kieleccy radni przyjęli rezolucję w sprawie przeznaczania przez miasto dodatkowych środków na uzbrajanie terenów inwestycyjnych w Kielcach. Z taką inicjatywą wyszli radni z klubu Prawa i Sprawiedliwości.
W projekcie rezolucji zapisali, że na ten cel każdego roku z budżetu miasta miałoby być przeznaczane około 3 proc. środków zapisanych na inwestycje, jednak nie mniej niż 5 mln zł rocznie.
Głosowanie w tej sprawie poprzedziła burzliwa dyskusja. Mimo że co do zasady większość radnych wyrażała stanowisko, że idea przeznaczania środków na tereny inwestycyjne jest słuszna, to nie brakło także słów krytyki. Anna Kibortt, przewodnicząca klubu Projekt Wspólne Kielce, wyraziła opinię, że zaproponowana rezolucja ociera się o populizm.
– Poparcie sztywnych zapisów rezolucji przez radę może dawać argumenty i narzędzia do tego, aby w przyszłości móc publicznie „biczować” prezydenta, jeśli te ustalenia nie byłby realizowane. Moim zdaniem, to wydaje się kwotą wygórowaną, zwłaszcza w dobie pandemii COVID-19, kiedy nie wiemy zupełnie, w jakiej rzeczywistości wkrótce się znajdziemy – dodaje.
Z takim twierdzeniami nie zgodził się jeden z pomysłodawców, radny klubu Prawa i Sprawiedliwości Marcin Stępniewski, który wyjaśniał, że mechanizm przeznaczania określonych kwot na pozyskiwanie nowych terenów pod inwestycje jest bezpieczny dla budżetu.
– My chcemy uzależnić procentowo wydatki na scalanie i uzbrajanie terenów inwestycyjnych między innymi od dochodów miasta. Chcemy, aby na ten cel było przeznaczane 3 proc. wydatków inwestycyjnych z ubiegłego roku, 10 proc. ze sprzedaży nieruchomości miasta i kolejne 5 proc. z podatku od nieruchomości. To właśnie ten zapis powoduje, że jest to bardzo bezpieczny mechanizm, ponieważ jeśli dochody miasta będą niższe, to wydatki na tereny inwestycyjne także się zmniejszą, właśnie po to, aby nie obciążać budżetu i realizować również inne zadania gminy – dodaje.
Ostatecznie, za przyjęciem rezolucji opowiedziało się 17 radnych, nikt nie był przeciw, natomiast 5 radnych wstrzymało się od głosu.