Nie tylko pracownicy, ale też zarząd Fabryki Broni w Radomiu liczy na pomoc mediatora – spółka odniosła się do sprawy podwyżek, których domaga się personel. Podpisaniem protokołu rozbieżności zakończyły się trwające od początku roku rozmowy z zarządem spółki.
– Fabrykę stać na podwyżki – przekonuje Zbigniew Cebula, szef zakładowej ,,Solidarności’’. Chodzi o średnio o 250 zł. – Świetny wynik finansowy, 27 mln zł zysku netto, pozwala na to, żeby pracodawca mógł się śmiało podzielić z tymi, którzy ten zysk wypracowują. Obietnice składane pracownikom były takie, że jest tyle roboty, że nie będzie komu jej przerobić, a każdego roku będziemy dostawać dziesięcioprocentową podwyżkę. Chcielibyśmy chociaż pięcioprocentową, bo są ludzie, którzy od blisko trzech lat nie dostali nawet złotówki podwyżki – tłumaczy.
Zarówno zarząd jak i związkowcy zgodzili się tylko co do jednego – udziału mediatora wyznaczonego przez Ministerstwo Rozwoju i Pracy w kolejnym etapie negocjacji.
W stanowisku otrzymanym przez RDC od zarządu spółki czytamy m.in., że „celem pracodawcy niezmiennie pozostaje osiągnięcie porozumienia ze stroną społeczną”. Kierownictwo zaprzecza także, że w spółce odbyło się referendum strajkowe, o którym informowali związkowcy. 97 proc. pracowników biorących w nim udział (70 proc. załogi) poparło w nim postulaty płacowe.
Fabryka Broni w Radomiu zatrudnia ponad 500 osób.